poniedziałek, 9 lipca 2007

Przed wyprawą

Drugie spotkanie w sprawie pracy. Siedziałem na fioletowej kanapie jak zaklęty. Jak trzeba było krzywiłem buzię lub przytaknięciem przyznawałem wagę podnoszonej kwestii. To było męczące, ale nie do uniknięcia jak sądzę.
Nowy pracodawca ustalał warunki pracy: każdy odpowiada za swój odcinek robót, on ustala normę dzienną, nie ma rozmów w czasie pracy, pracownik opłaca połowę składki - chyba ZUSu. Wreszcie padło stwierdzenie, że to on opieprza jeśli trzeba i jeśli nie trzeba. Ostatnia część szybko została skwitowana nieco wymuszonym śmiechem i zaraz potem zaproponował przejście na “ty”. Mój szef zwrócił uwagę na potrzebę pisemnej umowy o pracę w fazie wstępnej. W duchu przyznałem mu rację i ucieszyłem się, że poruszył tą kwestię. Szef firmy Exclusive wyglądał na zaskoczonego, ale zgodził się. Mieliśmy sami coś przygotować, lecz w końcu ustaliliśmy, że zawarta zostanie umowa o pracę na okres dwóch tygodni, i że on ją mi dostarczy następnego dnia.
Jestem umówiony jutro o 5.50 na przystanku niedaleko baru Cezar. Jedziemy do Juchnowca, gdzie wraz z czterema innymi pracownikami będziemy montowali płyty gipsowe. Kwestia wyjazdów nie była tak eksponowana podczas pierwszego spotkania. Jestem na dwutygodniwych testach, jak każdy inny, który tam zaczyna pracę. Potem stawka jest renegojcjowana, zapewne na podstawie widzimisię pracodawcy. Nie widzę tego jasno, choć przyznam, że przed podjęciem pracy stawka 8 zł/h jest atrakcyjna. Na starcie nikt takiej nie płaci, można zatem sądzić, że wymagania są również wyższe.
Niepokoję się o moje umiejętności. To naturalny stan przed nieznanym. Póki co pewne jest, że poznam nowych ludzi i będę miał wydarzenia do zrelacjonowania.

Brak komentarzy: