sobota, 21 lipca 2007

Odrzutowiec

Przecierałem komin z zaprawek. Stałem tyłem do okna. - Jeszcze nie ma go? Może pojechał na lotnisko - zagadnął znienacka gospodarz. Wyglądało jakby przez kilka sekund przyglądał się temu co robię. - Tak, ale zaraz powinien być - odpowiedziałem uspokajająco przerywając na chwilę pracę. Nie zwróciłem uwagi na drugą część wypowiedzi. - Ja bym obrócił w pół godziny empekiem. Może pojechał na lotnisko? Młoda dziewczyna to pojechał. To niedaleko - kontynuował. Milczałem. - Ja bym przejechał w pół godziny rowerem - nie dawał za wygraną. - Powinien zaraz wrócić - powtórzyłem. - Mówił, że zajmie mu to dwie godziny, a wyjechał około 9.30. - Która jest teraz godzina - zapytałem, aby wykazać, że wszystko jest pod kontrolą. - Pięć po jedenastej - odpowiedział męźczyzna. Może w hurtowni nie było wszystkich towarów - próbowałem jeszcze innego argumentu. - No tak - chyba poddawał się. Wróciłem do pracy. Kiedy zerknąłem w jego stronę chwilę stał jeszcze w oknie.

Brak komentarzy: