wtorek, 10 lipca 2007

Dom na łąkach


Podróż trwała około 20 minut. Siedziałem w furgonetce, na kole i czułem się jak eskortowany więzień. Na Branickiego dosiadł się do mnie Sławek. Przywitałem się i nie zamieniliśmy ani słowa w czasie jazdy. Nie miałem ochoty o nic pytać w obecności szefa-kierowcy. Z przodu z szefem siedział drugi robotnik, Dawid.
Domek do wykończenia stoi na juchnowieckich łąkach. Lokalizacja wydaje mi się bardzo ryzykowna ze względu na podmokły teren i ciągłe niebezpieczeństwo podtopów.
Dostaliśmy ubrania, białe spodnie na szelkach i koszulki. Wszystkie z logo firmy i producenta gipsu.
Na miejscu czekał majster, Bogdan. Okazało się, że jest najlepszym fachowcem. Drugi w kolejności jest Dawid, mieszkaniec Hajnówki, potem Sławek i ja.
Szef Piotr to trąba. Jest szczupły, chodzi w jeansach i w jasnej koszuli we wzory. Młodość i brak doświadczenia nadrabia gadatliwością i nieudanymi żartami typu: prawa ręka może boleć nie tylko od noszenia płyt. Hahaha… ależ śmieszne:-(. W samochodzie szpanował telefonem z radiem. Na tapecie miał zdjęcie dziewczyny, elegancka blondynka, zapewne jego partnerka. Co raz to poprawiał modną czapkę. Coś tam wie o budowie, lecz trudno określić co. Poprawia, dba o porządek w miejscu pracy. Intuicyjnie nie budzi mojego zaufania. Nie chciałbym go spotkać na ulicy. Wydaje mi się, że jestem w stanie przewidzieć jego nieciekawe, podszyte obawami o ujawnienie własnych niekompetencji reakcje. W dalszym ciągu budzi mój niepokój.
Dostałem umowę o pracę na czas próbny. I trudno jest mi ocenić czy została poprawnie sformułowana. Brak stawki, jedynie stwierdzenie, że wypłata zostanie wydana po ocenie i przyjęciu pracy przez zleceniodawcę. Czyli jego, nie moje widzimisię. Może powinienem o tym porozmawiać?
Nosiłem płyty, trzymałem je, ciąłem, mierzyłem, przycinałem, wycinałem otwory, wreszcie sprzątałem. Nauki niewiele, ale to był pierwszy tego typu kontakt z płytą kartonowo-gipsową.
W drodze powrotnej wydało się co robie poza budową. Ciekawi mnie jaki to będzie miało wpływ na stosunek innych pracowników do mnie. Szef sugerował mi, abym nie mówił co robię w życiu zawodowym. No ale nie umiem kłamać, gdy czuję się bezpiecznie w danym momencie. Wydało mi się, że nie mam czego się wstydzić, ba nawet uznałem, że może będę bardziej szanowany. Sądy zostaną zweryfikowane w najbliższej przyszłości.

Brak komentarzy: