środa, 11 lipca 2007

Na frustracje… przekleństwo


Podobno wyglądam na zmęczonego. Zatem wyglądam gorzej niż się czuję. Kiedy wchodziłem po schodach spotkałem się z matką dziewczyny, u której wynajmuję pokój. Przejęła się moją physis.
Dużo biegania, nieco mniej konkretnej pracy. Współpracownicy są w porządku. Bogdan odnosi się grzecznie, nie dając poczuć różnicy w statusie zawodowym. Dawid jest skoncentrowany na ty co robi, trochę ogląda się, ale podemuje inicjatywę i rozumie się z Bogdanem. Sławek jest milczący. Wydaje się, że robi tylko to co mu każą. Milczenie stało się nawet źródłem żartów: Bogdan stwierdził, że nie powinien się przejmować tym, że rzuciła go dziewczyna. Sławek ma skłonność do narzekania. Prawie nic nie mówi, ale jak już się odezwie to co drugie słowo to przekleństwo, k…, ch…, p…… Wygląda, że frustruje się pracą, albo tak ma…
Do stylu Sławka dostroił się ojciec właściciela. Wpadł na poddasze i pasją zaczął rzucać wulgaryzmami. Miałem wrażenie, że chciał popisać się przed “budowlańcami”. W efekcie atmosfera rozluźniła się. Zaczęły się sypać szablonowe stwierdzenia o korupcji w polityce, że polityka brudzi, jest bagnem, korumpuje każdego. Dużo frustacji.
Wcześniej pojawił się jego syn. Elegancki, w garniturze ze znaczkiem Reiffeisen Bank i fryzurą na koguta. Podobno zajmuje się leasingiem. Przywitał się ze wszyskimi. Pobiegał i poprzyjmował zamówienia od szefa. Bogdan stwierdził: “elegancik".

Brak komentarzy: