środa, 15 czerwca 2011

Nowy aspekt Podlasia

Hale płyt wiórowych w pobliżu Orli - z premierem w tle

O pozagospodarczych aspektach wizyty premiera, o jego dyskursie też można powiedzieć kilka słów. Może w innym miejscu.
Inwestycja może lekko wpłynąć i podnieść, nie tylko na czas pracy, zaludnienie okolicy. Będzie tam pracowało kilkaset osób.

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Spojrzenia na miasto średniowieczne

Książka „Życie miasta średniowiecznego” jest dowodem, tak jak i zaliczająca się do tej samej kategorii „Złota jesień polskiego średniowiecza”, że Henryka Samsonowicza należy umieścić w gronie znakomitych historyków takich jak Marian Małowist, Antoni Mączak, Jerzy Topolski, Bronisław Geremek, Aleksander Gieysztor, Janusz Tazbir. Łączył ich punkt wyjścia: w swoich zainteresowaniach wychodzili poza historię Polski, proponowali rozumienie dziejów kraju w kontekście procesów zachodzących na kontynencie i podejmowali badania nad zjawiskami ogólnoeuropejskimi i podejmowali trud pisania ujęć syntetycznych problemów życia społecznego, politycznego, kulturowego. Dla części z nich znaczącym etapem w karierze badacza była historia gospodarcza - mam na myśli trzej pierwszych wymienionych w powyższym zestawieniu. Do tego grona należy zaliczyć również Henryka Samsonowicza.

Spojrzenie na dzieje miasta średniowiecznego, pomyślane w ujęciu syntetycznym z przeznaczeniem dla nieprzygotowanego odbiorcy, nie byłoby możliwe bez analizy podstaw prawnych i gospodarczych prowadzonych przez warszawskiego badacza w studiach szczegółowych. „Życie miasta średniowiecznego” wysuwa na pierwszy plan aspekt prawny i gospodarczy. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że Henryk Samsonowicz postrzega funkcjonowanie miasta średniowiecznego przez pryzmat gospodarki. Stało się tak nie tylko z powodu upodobania autora do historii gospodarczej, lecz także w wyniku charakteru zbioru zachowanych dokumentów. Skąd czerpać wiadomości o funkcjonowaniu zbiorowości, jeśli nie z zachowanych danych, a tych najwięcej dotyczy działań gospodarczych. Z podanym pryncypium wiąże się definicja miasta: U genezy miast średniowiecznych - pisze autor - leży społeczny podział pracy [17, także 73]. I dalej podsumowuje: ...miasto jest funkcją rozwoju kraju [17]. Trudno nie zgodzić się z badaczem, że w konsekwencji o istnieniu miasta decyduje rozwój ekonomiczny. To, jak wiele miast przestawało nimi być, lub było tylko z nazwy, na przestrzeni wieków - dowodzi prawdziwości tezy.
Zapewne koncepcja i stan zachowania źródeł nałożyły ograniczenia ilościowe informacji i tematyczne. Stąd wgląd w życie miejskie dokonywany jest za pośrednictwem typów działań podejmowanych przez mieszczan, które szczęśliwie zostały zarejestrowane w dokumentach historycznych. 
Wygląd i ewolucja miasta, mieszkańcy, praca, budownictwo, poziom życia, czas, życie rodzinne, polityka i nawet kultura umysłowa mieszczan (to poszczególne rozdziały książki) - wszystkie kwestie są częścią mechanizmu życia miejskiego; w każdej z nich zostały uwypuklone dane gospodarcze; są one odpowiedzią na pierwsze zdanie książki, które sformułowane jako pytanie brzmi - czym jest miasto [5]. 
Książka składa się z uogólnień i wniosków. Wnioski Henryka Samsonowicza, referowane za stanem badań (na koniec lat 60, ponieważ wówczas miało miejsce pierwsze wydanie książki). Autor czerpie z danych dotyczących terytorium Polski, Śląska, a także Niemiec, Włoch i Francji, gdy poszukuje źródeł pewnych prawidłowości lub ich braku oraz początków zjawisk.
Wygląd miasta średniowiecznego zmienił się w XIII wieku, kiedy wprowadzono lokacje na prawie niemieckim. Przedtem to warowna i strzeżona siedziba monarsza, książęca lub możnowładcza z rozbudowywanym podgrodziem, gdzie mieszkały i pracowały liczne grupy zawodowe i centralnie położonym ośrodkiem religijnym. Potem to konstrukcja wyznaczona wychodzącymi pod kątem prostym z każdego rogu  prostokątnego rynku ulic, której jądrem jest plac targowy, gdzie z czasem pojawiły się i kościół parafialny i ratusz, siedziba rady miejskiej. Miasta powstawały najczęściej na trasie szlaków handlowych, jeśli były to starsze siedziby w ich lokacji uwzględniano warunki obronne ze względu na siedzibę możnowładcy. W epoce nowych lokacji powstawały niekiedy nowe struktury obok starych, co można śledzić także w toponomastyce. 
Charakterystyka zawodowa mieszkańców miasta zależy od rozmiaru metropolii. Im większe miasto tym różnorodniejszy skład jego mieszkańców. Podział na patrycjuszy, pospólstwo i plebs ma swoje uzasadnienie nie jest jednak wystarczający. Na mieszkańca możliwe jest spojrzenie przez pryzmat jego przynależności do grupy zawodowej - co za tym idzie do cechowej i osiąganych przez niego zysków lub strat, czy tradycyjnie przez stosunek i udział we władzy gminy. Osobną i ważną grupą są ubodzy i ludzie marginesu liczni w miastach, tym liczniejsi im jego mieszkańcy są bogatsi. Inny wreszcie punkt widzenia oferuje ocena przynależności językowej mieszkańców. Wiadomo, że język niemiecki był językiem rzemieślniczej i cechowej grupy mieszczan. Wiadomo, że na ulicach można było słyszeć mówiących językiem jidysz i język staropolski. Przynależność narodowa mieszkańców nie stanowiła o obliczu miasta. Więcej ważyła identyfikacja religijna, czy może najwięcej polityczno-ekonomiczna, o czym świadczy np. bunt mieszczan krakowskich wobec księcia Władysława Łokietka. 
Zboże, futra i woły wprowadziły mieszkańców Polski na rynki europejskie w XV wieku. Do tego czasu handel miał zasadniczo zasięg lokalny - to rolnicy stanowili największą grupę kupiecką. Na mniejszą skalę funkcjonował handel międzynarodowy, związany głównie ze szlakami przewozu towarów, jak choćby węgierskiej miedzi nad Morze Bałtyckie. 
Wymiana lokalna była jednak bardziej znacząca dla mieszkańców Polski i więcej nam mówi o ich profilu zawodowym. Organizacja zawodowa rzemieślników to cechy, lecz ich członkowie stanowią jedynie część, której funkcjonowanie jest relatywnie lepiej znane niż pozostałej części tej samej grupy zawodowej. Wiedzę o średniowiecznych zawodach i obszarach, w ramach których podejmowano pracę dostarczają w sposób nieregularny różne dokumenty: rachunki, dokumenty przywilejów, dane sądowe niekoniecznie o gospodarczym pochodzeniu. O znaczącej roli wymiany handlowej świadczą lokacje miejskie z placami targowymi, dokumenty przywilejów jarmarcznych. Osobną kategorię dochodów były wszelkiego typu podatki. Henryk Samsonowicz jeszcze raz podkreśla, że im większy ośrodek miejski tym większa liczba zawodów i większa specjalizacja zawodowa mieszkańców.
Tylko w rynku można było spotkać murowane domy, zwane nie bez powodu kamienicami. Reszta to nietrwałe bo ulegające łatwo ogniowi zabudowania drewniane. Rozkład pomieszczeń w mieszkaniu jest wiele mówiący o kulturze materialnej i zwyczajach jego mieszkańców. Skąpych informacji dostarcza raczej ikonografia niż wyniki badań archeologicznych. Wiadomo jednak powszechnie, że dopiero w XV wieku budownictwo murowane objęło większy zasięg w mieście. Nie tylko kościoły ale i ratusze zaczęły konkurować o miano najbardziej znacznej budowli miejskiej - stwierdza badacz w konkluzji.
Po raz kolejny ciekawy dla powstanie miast jest sposób organizacji przestrzeni miejskiej. R. Michałowski i J. Banaszkiewicz mieli dowodzić wpływu instytucji kościelnych na rozwiązania urbanistyczne przed tak ważnym okresem, jakim była lokacja na prawie niemieckim. Centrum miejskie wyznaczało także hierarchię ważności mieszkańców. Nazewnictwo ulic podpowiada z kolei o organizacji przestrzeni zgodnie z zawodami, ale i o więziach struktury miejskiej z wsią - jak uważa autor przytaczając przykład ul. Łąkowej.
Określenie poziomu życia mieszczan jest niezwykle trudne - stwierdza Henryk Samsonowicz. Brak bowiem regularnych danych o dochodach poszczególnych grup społecznych. Takiemu badaniu mogą być poddani jedynie niektórzy przedstawiciele patrycjatu. Poziom życia mierzy badacz przez określenie płacy realnej, czyli płaca wyrażona w kosztach wyżywienia [110]. Jak trudne to zadanie świadczą regionalne różnice w cenach produktów żywnościowych i różnice w obyczajach żywieniowych. Ponadto należy wziąć pod uwagę wahania cen na różne produkty i usługi. To jeden z najtrudniejszych do określenia wskaźników, lecz dowiadujemy się przy okazji - tutaj większą liczbą źródeł dysponują badacze zachodnioeuropejscy - o stopie życiowej Europejczyka, i za pośrednictwem takich danych możemy ostrożnie wnioskować o poziomie życia mieszkańca Korony. Autor podaje, że poziom życia patrycjatu można mierzyć możliwościami nabywczymi [115]. O tym jak duże różnice w stopie życiowej istniały w średniowicznym Gdański świadczą nasępujące dane przytoczone przez badacza: najemnik w ciągu roku mógł kupić okołu 300 korców żyta, kupiec dalekomorski od 100 tyś. do 120 tyś., a przedstawiciele władz miejskich dysponowali majątkiem, za który można było kupić 7-12 ha ziemi ornej. Za to kramarze i średniozamożni rzemieślnicy od kilkudziesięciu do kilkuset ha [116]. Otrzymany obraz nie jest jasny, lecz wynika to ze szczątkowych danych jakimi dysponuje badacz tej problematyki.
Z przedstawionych zestawień wynika, że mieszczanin średniowieczny pracował dłużej niż współczesny nam pracownik. Inna była wydajność pracy, wyższa dzisiaj, inne tempo - w średniowieczu bardziej regularne, ale i oczekiwania i nastawienie do pracy. Od pewnego momentu czas nabrał wartości, co wzmocniło wynalazczość, by przyspieszyć czas pokonywania odległości.
Średniowieczna rodzina  jest formą przedsiębiorstwa, w którym małżeństwa zawierane są by podnieść siłę ekonomiczną i prestiż - świadczą o tym kariery i upadki rodzin bankierów i mniejszej rangi urzędników (które źródła szczęśliwie dla badaczy rejestrują). Rodzina miejska zmniejszyła liczbę używanych terminów pokrewieństwa w porównaniu do rodziny wiejskiej (40 na wsi zredukowanych do 15 w mieście) [146]. Zdaniem Henryka Samsonowicza taka zmiana wynika z odmiennego charakteru gospodarczego rodziny wiejskiej i miejskiej. Na wsi spadkobiercą była osoba spokrewniona, w mieście często wspólnik, tj. spadkobierca gospodarczy. Rodzinę miejską badacz nazywa „rodziną gospodarczą” w przeciwieństwie do wiejskiej, tzw. „rodziny naturalnej” [147].
Wreszcie miasto stanowi ważną siłę polityczną w średniowieczu, z którą muszą liczyć się władcy, a której znaczenia w układzie sił nie zawsze doceniają badacze. TO siła ekonomiczna i polityczna. Wzrost znaczenia miast polskich pozwolił w połowie XV wieku Kazimierzowi Jagiellończykowi na poprowadzenie tzw. wojny 13-letniej z Zakonem Krzyżackim. W apogeum siły politycznej nie doszło do wytworzenia się reprezentacji stanowej miast. Wręcz przeciwnie. Henryk Samsonowicz podkreśla rywalizację miast między sobą tak w sferze ekonomii, jak i polityki, które nie pozwoliły na stworzenie spójnej polityki stanowej, a w efekcie doprowadziły do uzależnienia od szlachty. 
Kultura umysłowa mieszczaństwa jest użytkowa. Odnosi się do działalności zawodowej - rzemieślniczej, kupieckiej. Lub jest nieuchwytna, gdy rozpatrujemy najniższe grupy społeczne - jak choćby najniżej stojący w hierarchii prawnej plebs. Do zmiany dochodzi w XV wieku. Zmianę rejestrują badacze w działalności bractw, w ich fundacjach. Zasięg kultury książki jest trudny do oceny. Mieszczanie są uchwytni przede wszystkim  przez pryzmat działalności gospodarczej.
I taka jest synteza Henryka Samsonowicza - miasto i jego mieszkańcy są od powstania poprzez rozwój idei miasta nierozerwalnie połączeni. Źródła gospodarcze dostarczają najwięcej informacji. Dobrobyt mieszczan był równoznaczny z wzrostem znaczenia miasta. W Europie Zachodniej ich autonomia była jednak szersza. Niewykorzystana szansa, czy mankamenty lektury materiałów źródłowych? A przecież status Gdańska to historia transnarodowego emporium, z którym musiały się liczyć walczące od Dominium Maris Baltici państwa. 

środa, 1 czerwca 2011

Wiesz pan, czyli zwyczaj-obyczaj

- Moja córka o drugiej wraca z wesela. O której wyjeżdżacie - pyta szefa orkiestry dętej matka jednej z młodych orkiestrowiczek. W jej donośnym głosie wyraźnie pobrzmiewa duma.
- O czwartej trzydzieści.
- A mówiła może nie pojadę. Ale pan Z. prosił - kontynuuje rozmowę mama z odległości co najmniej dziesięciu metrów od odbiorcy tak, że bez problemu można słyszeć podlaski zaśpiew.
- Wyśpi się w autobusie. Orkiestra gra dopiero wieczorem następnego dnia - usprawiedliwia pan Z.
- A poza tym ona nie jest panną młodą - dodaje raźno.
- No, wiesz pan, niech się przyzwyczaja - rezonuje mama.
W rozmowie była mowa jeszcze o nocy poślubnej, do której z ironią nawiązał pan Z. w odpowiedzi na "przyzwyczajanie".