piątek, 19 lipca 2013

Jeremiada i co dalej


Neil Postman, Zabawić się na śmierć, Warszawa: Muza SA, 1999.


"Zważywszy, że wiele osób znalazło się w tak nieszczęśliwej sytuacji, że straciło swe przednie zęby wskutek wypadku lub inny sposób, z wielkim dla siebie uszczerbkiem, nie tylko pod względem wyglądu, ale również mówienia, zarówno publicznie jak i prywatnie - podaje się im wszystkim do wiadomości, że zęby te może im zastąpić sztucznymi, które wyglądem nie ustępują naturalnym oraz bezwzględnie umożliwiają mówienie. PAUL REVERE, złotnik, niedaleko od cypla Nabrzeża dr. Clarke'a w Bostonie." [92]

Pod spodem, późniejsze o kilkadziesiąt lat:

"Naciśnij guzik, a reszta należy do nas." [93]


Dwa wyżej zacytowane ogłoszenia przedstawiają dwie epoki w rozwoju społeczeństw zachodnioeuropejskich, widzianych przez pryzmat rozwoju społeczeństwa Stanów Zjednoczonych. Ich symbolami są odpowiednio: zęby, umożliwiające aktywny udział w życiu publicznym, oraz magiczny guzik, pokazujący metaforę sposobu dokonywania zmian. Dobór obydwu tekstów użytkowych jest bardzo trafny z punktu widzenia założonej. Niewątpliwie daje pojęcie o skali zmiany w pojemności komunikatów, w oczekiwaniach i w sposobie osiągania oczekiwań. Czy jest to jednak cecha przełomu cywilizacyjnego?
Rozbudowany esej Neila Postmana, opublikowany w 1985 roku, powstał, aby postawić diagnozę amerykańskiego społeczeństwa lat 80. XX wieku. Autor omówił je w przestrzeni, którą wyznaczyła z jednej strony epoka dominacji druku (XVII-XIX wiek) i moment odejścia od przekazu słowa pisanego na rzecz uproszczonego przekazu słowno-obrazowego z drugiej strony, likwidującego tradycję refleksji, oferującego zabawę (od końca XIX wieku). Tytułowa diagnoza "zabawić się na śmierć" jest, zdaniem autora, rezultatem przemiany, jaka dokonała się w cywilizacji zachodnioeuropejskiej w drugiej połowie XIX wieku. 

Zdiagnozowana jakość przemian budzi niepokój, bowiem każe widzieć Postmanowi cywilizacyjną (ale czy tylko zachodnioeuropejską?) degrengoladę i dostrzec stojący za nią nieunikniony upadek. Postman znakomicie wpisuje się tym tekstem w wielowiekową tradycję kaznodziejską, której przykładem są choćby jeremiady, a na pewno przywoływane z pasją XIX-wieczne przemowy amerykańskich pastorów i polityków rywalizujących o poparcie elektoratu.

Prorockie mowy nawoływały do pokuty, by odsunąć to co nieuchronne. W wizji Postmana nie można uniknąć katastrofy: żaden ze środków nie jest wystarczającym remedium - ani nie oglądanie telewizji, ani posłużenie się nią do zdyskredytowania obrazowego modelu nauczania. Koniec wieńczy dzieło. Zapewne należy przyjąć je ze stoickim spokojem. Tak jak programowy pesymizm Neila Postmana z lat 80. XX wieku.  

poniedziałek, 8 lipca 2013

Orlańscy Żydzi w oczach prawosławnych Białorusinów


Paweł Buszko, “Żyd Żydem”. Wizerunek Żyda w kulturze ludowej podlaskich prawosławnych Białorusinów. Miasteczko Orla, Warszawa: IS PAN, Fundacja Slawistyczna, Wydawnictwo Agade, 2012.

Białorusin pisze o antysemityzmie mieszkańców Podlasia, o jego chrześcijańskim podłożu, konfesyjnych, prawosławnych komponentach i o aktualności jego elementów w światopoglądzie współczesnych, białoruskich mieszkańców wyznania prawosławnego. Pisze o tym jak mniejszość opresjonowała i opresjonuje w dyskursie inną mniejszość, co czyni temat pracy wyjątkowo ważnym i wypełniającym istotną lukę w dotychczasowych badaniach nad zachowaniami mieszkańców południowego Podlasia.

W temacie pracy mieści się też zagadnienie pamięci, złożonej społecznej pamięci opresjonującej, wyrażanej w dyskursie słownym. W jego ramach odnajdujemy narrację tożsamościową, gdzie tutejszość białoruska definiuje się poprzez waloryzowanie inności. Kluczowa jest kwestia przekazu pamięci społecznej, a w niej tej jej części, która choć służy samodefiniowaniu, ale funkcyjnie odpowiada za opresję, wskazaną przez autora w nadwyżce pola znaczeniowego terminu “Żyd”, obecnego w tytule książki.

Treść poszerzonego pola znaczeniowego terminu “Żyd” została opisana przez odniesienia do symboliki i rytuałów życia religijnego i społecznego mniejszej części wspólnoty orlańskiej, gdzie przed II wojną światową 80% mieszkańców stanowili Żydzi, pozostali to w zasadzie prawosławni Białorusini. Tego typu dysproporcja demograficzna stworzyła paradoks, z punktu widzenia siły społecznego oddziaływania: mniejszość była tą, która monopolizowała większość.

Ze względu na to, że podstawą źródłową pracy były wywiady, autor książki pokusił się o wskazanie także aktualnego rozumienia dyskursu o Żydach. Założone ramy czasowe sięgające od pamiętanych wydarzeń przedwojnia do wypowiadanych przecież współcześnie sądów, a zatem zakładających wykorzystanie pewnej refleksji, pozwalają na mówienie o inwariantach i wariantach pamięci społecznej prawosławnych Białorusinów z okolic Orli umieszczonych w postaci odniesień do sfery życia religijnego i politycznego, jeśli za taką uznamy Szoah, a na pewno opinie o współczesnej sytuacji politycznej w III RP.

Podlascy prawosławni Białorusini wytwarzali w pewnym sensie ciągle aktualizowaną tożsamość, której części składowe powstały i powstają w rezultacie wskazania cech własnych jako mniej wartościowych od cech innych kulturowo sąsiadów. Dowodów na to nie znajdziemy w pracy Pawła Buszki. Autodefinicja przez negację nie wykluczyła negatywnych symbolicznych i zrytualizowanych zachowań wobec Żydów. Zostały one opisane w postaci działań uwypuklających małe różnice - pojęcie służące wyjaśnieniu skąd w grupie orlańskiej o cechach wspólnoty małego miasteczka eskalowanie rozróżniania, prowadzącego w efekcie do zachowań pogardy i nienawiści. Autor wskazuje jak zacierano opresyjność zachowań wobec większości żydowskiej, co można wyjaśnić odniesieniem do historycznie usankcjonowanego sposóbu odgrywania skoncentrowanej na głównych aktorach pasji Chrystusa Historii Świętej. W ten sposób zbudowano szczególny typ relacji białorusko-żydowskich: raczej historycznie uzasadniony niż koniunkturalnie opresyjny w zachowaniach grupowych, np. bójki, kontestowanie żydowskich ceremonii religijnych, poniżanie uzasadniane religijnie – chrystocentrycznie, obojętność wobec tragedii życia w getcie, wywózki do Bielska Podlaskiego i dalej do obozu śmierci w Treblince w czasie okupacji niemieckiej. A zarazem został wyartykułowany przez autora rodzaj pozytywnej więzi, uformowanej podobnymi preferencjami politycznymi manifestowanymi wobec sowieckiego najeźdźcy, umocnionymi niezadowoleniem z polityki władz polskich II RP wobec mniejszości narodowych. W efekcie okolice Orli nie znały pogromów, choć gwałty na mniejszą skalę wskazała Alina Cała w Narewce i Kleszczelach.

Wypada uznać za niepokojącą diagnozę powstałą na podstawie prezentacji oceny 80-latków - pełniących przecież rolę ogniwa przekazującego wiedzę pokoleniu wnuków - bieżącej sytuacji politycznej. Pozostała aktualna negatywna nadwyżka znaczeniowa terminu “Żyd”. Oparta na obrazie oszustwa, krwawej zemsty, niekończącego się antagonizmu jest ciągle wykorzystywana do budowania światopoglądu.





wtorek, 26 marca 2013

Od miłości do zaufania

Film Sławomira Fabickiego o trudnej miłości dwojga po trzydziestce.
Pojawienie się dziecka i podejrzenia o romans komplikują życie pary. Wydaje się, że problem leży po stronie mężczyzny, który w rudnym momencie nie dojrzał do zaufania kobiecie, z którą chciał i ma dziecko. Podprogowe porzucenie przez matkę, która nie zaakceptowała jego wyboru partnerki, przenosi się na żonę, którą z kolei odrzuca po gwałcie dokonanym przez jej zwierzchnika. Oskarża ją o zdradę, podświadomie o porzucenie.
Śmierci matki, chorej na raka, towarzyszy obrazowe zjednoczenie jego żony z umierającą. Dochodzi do zastąpienia w roli kobiet, zachowania ciągłości matrylinearnej.
Film kończy scena chrztu córki, nowej kobiety w łańcuchu zdarzeń.
Kadry filmu powstawały w dużym zbliżeniu do twarzy bohaterów, potęgując przeżywane emocje. Dobra rola kobieca żony zagranej przez Julię Kijowską. Scenariuszowo bardziej skomplikowana rola męska Marcina Dorocińskiego. Ciekawie zinterpretowane postawy blokady emocjonalnej. 

poniedziałek, 4 lutego 2013

Wspólnoty językowe w czasach nowożytnych

Książka brytyjskiego historyka kultury ma na celu zaprezentowanie takiego obrazu Europy, do stworzenia którego podstawowym narzędziem opisu jest język jej mieszkańców. Ramy chronologicznie obejmują okres od połowy XV do połowy XVIII wieku. Terytorialnie to obszar Europy, którego granice wyznaczają państwo ottomańskie i państwo rosyjskie.
Peter Burke wskazał na połowę XV wieku jako początek kształtowania się świadomości językowej mieszkańców Europy, który wyrażał się w zapisie myśli w językach wernakularnych. To punkt wyjścia pozwalający na identyfikację europejskich wspólnot nazywanych inaczej niż do tej pory, czyli "lingua vulgaris". Identyfikacja językowa pozwala inaczej poprowadzić podziały, inaczej charakteryzować ekspansję, regres i transformację wspólnot językowych. Pozwala także na wskazanie stref mieszania, nakładania się języków, które zachodzą nie tylko w przestrzeni geograficznej, ale definiowane są w odniesieniu do gwary środowiskowej i standardów gatunków literackich. Źródła tekstowe pozwalają na śledzenie tego typu zjawisk językowych.
Pojęcie wspólnoty językowej pozwala inaczej scharakteryzować społeczności. Przede wszystkim służy odkryciu nieobecnych lub rzadko zauważanych do tej pory użytkowników języka, sugeruje możliwość odkrycia "nowego świata", którego narzędziem opisu jest język lokalny utrwalany w postaci pisma. W stosunku do wspólnoty językowej oddziaływała wspólnota państwowa. Ze wspólnotą językową wiązano wspólnotę narodową, dla której język był jednym z kryteriów identyfikacji.
Wydaje się, że posługiwanie się pojęciem wspólnoty językowej pozwala lepiej uchwycić przepływ i rozpowszechnianie się idei kulturowych. Nie należą do najłatwiejszych usiłowania ustalenia granic wspólnot językowych, które są wielopoziomowe, niekiedy nie oddają standardyzujących polityk państw.

Peter Burke pokazał jak, jego zdaniem, zachodzą zmiany w nowożytnej "przestrzeni" językowej, jakie są grupy środowiskowe, jak ewoluuje świadomość językowa w grupach środowiskowych, jakie stanowisko zajmują państwa nowożytne. Połowa XVIII wieku jest tutaj symboliczną granicą, po przekroczeniu której kwestia języka staje się obiektem stałego nadzoru instytucji państwowych.


piątek, 1 lutego 2013

Dobrze o Bizancjum

Judith Herrin, Bizancjum, Rebis 2010.

Czy jest wiarygodna treść książki, której autorka pisze wyłącznie pochlebnie o obiekcie rozważań? Zamiast udzielać zero-jedynkowej odpowiedzi zastanówmy się raczej nad pytaniem co ją skłoniło do tak jednoznacznie pozytywnego wypowiadania się o państwie bizantyńskim.

Zadecydowało o tym przeznaczenie książki, która w mniemaniu autorki ma zaciekawić nieznającego tematu czytelnika. Aby zobrazować cel pracy Judith Herrin posłużyła się przykładem robotników budowlanych (Wstęp), którym ciekawość kazała przekroczyć próg gabinetu badaczki i zapytaćo autorkę, co to jest Bizancjum. Cel dydaktyczny sugeruje unikać negatywnych ocen, by nie zrazić odbiorcy do poznania odmienności kulturowej Bizancjum, a zainteresować go tak, by posiadł pełniejszą wiedzę, która później upoważni go do bardziej wyważonej opinii.

Bizantyniści zmagają się z tego rodzaju tradycją negatywnego oceniania kultury Cesarstwa Wschodniego, swoje wywody często rozpoczynając od rozprawy z krzywdzącą oceną zawartą w monumentalnej pracy E. Gibbona, który opisując upadek Cesarstwa Rzymskiego uznał za nieinteresujące badania nad istniejącą na Wschodzie ocalałą częścią imperium, uznając ją za martwą, dekadencką, której los, przypieczętowany przez Turków osmańskich, "najlepiej" oddaje nieużyteczność w rozwoju kulturowym Europy. W tak ewolucjonistycznie pojmowanej historii, jako rywalizacji o przetrwanie, Cesarstwo Bizantyńskie porównuje się do chorego organizmu, ujawniającego brak żywotności, pozbawionego sił witalnych, które zadecydowały o jego końcu w 1453 roku. Dodajmy do tego "czarną legendę" Bizancjum, jaką wyraża przymiotnik "bizantyński", oznaczający tyle co despotyczny, pełen ostentacyjnego przepychu, krwawy (patrz tytuł jednej z prac Judith Herrin - "Womens in Purple" przetłumaczono jako "Krwawe cesarzowe").
Chęć poradzenia sobie z ciągle obecnym ewolucjonistycznym dyskursem wyjaśniającym upadek Cesarstwa Wschodniego można uznać za wystarczającą, by pokazać obraz wyjątkowo cennej, zapomnianej, a przede wszystkim nieznanej kultury, do której tradycji religijnej odwołuje się prawosławna część mieszkańców Europy.
Koncentracja na tworzeniu pozytywnego obrazu Bizancjum sugeruje konieczność pominięcia niewygodnych, negatywnie ocenianych wydarzeń, postaci, których zestawienie z pozytywami może dać pożądany obiektywny wizerunek obiektu badań. Judith Herrin nie przyświeca taka intencja. Jej plan jest jasny i nie pozostawia czytelnika w niepewności. Autorka pozostaje wierna dążeniu do odczarowania negatywnego obrazu Cesarstwa Bizantyńskiego, staje po stronie tych których długo niedoceniano, odrzucano, zapominano. Być może dlatego nie pozostawia odbiorcy bez presji. Tylko pozornie pozostawia czytelnikowi prawo do zawierzenia lub odrzucenia narracji.





piątek, 11 stycznia 2013

Michał Bakhtin, Słowo dialogu - dialogiczność słowa


Wypowiedź jest zawsze odpowiedzią na konkretną lub metaforyczną wypowiedź - „jest nasycona odgłosami dialogu”. 
Wypowiedzi tworzą łańcuch, w którym powiązane są odbiciami poprzedniczek, niekiedy bardzo odległych. 
Wypowiedzi są zaadresowane. Mają autora i odbiorcę. Odbiorcą może być ten, któremu udziela się odpowiedzi. Budowanie wypowiedzi może być wyprzedzaniem odpowiedzi.

Hans Georg Gadamer, Człowiek i język


Człowiek, istota rozumna, która posiada logos. Logos oznacza przede wszystkim język. 
Kartezjański pogląd, że świadomość jest samoświadomością utrudnia zrozumienie czym jest język. Myśl nigdy nie wyprzedza języka.
Język nie jest narzędziem, za pomocą którego konstruujemy świat. Nauka mówienia nie jest sięganiem po narzędzie - to oswajanie świata i poznawanie go takim, jakim go napotykamy. 
„Językowa wykładnia świata zawsze wyprzedza wszelką myśl, wszelkie poznanie.”
Język jest poza świadomością jednostki! Bardzo rzadko jesteśmy świadomi języka. Nie mówimy świadomi reguł językowych. 
Zadania języka:
  • mówienie zapomina o sobie. Żywy język zapomina o sobie. Bytem języka jest to co absorbuje nas, po tym jak zostało powiedziane.
  • mówić, to mówić do kogoś; my sami nie jesteśmy podmiotem języka; język to rozmowa, rozmowa to gra, współgranie
  • nie ma niczego poza językiem - język jest uniwersum; rzecz niewypowiedziana nie istnieje.
Zadaniem tłumacza nie jest odtworzenie tego co zostało powiedziane w innym języku. Tłumacz ma zrozumieć sens przekładanego zdania, który nada kierunek jego własnej wypowiedzi.