niedziela, 31 stycznia 2010

Biografia narodzin państwa? Mieszko I Gerarda Labudy


To nie tylko biografia, lecz panorama polityczna Europy Środkowej - czytamy w stopce redaktorskiej.

Najcenniejszą stroną tej pracy Gerarda Labudy, nestora polskiej mediewistyki, jest jasność prezentacji i końcowe zestawienie wydań źródeł historycznych i historiografii dotyczących tematu. Cechą szczególną wywodów autora biografii jest oparcie ich tylko na krytycznej lekturze przekazów pisanych. W tym względzie interpretacje badacza należą do tradycyjnych, bowiem badacz krytycznie podchodząc do przekazów z epoki, wybiera i pokłada zaufanie w jedne, dezawuuje i obnaża słabość innych. Należy zaznaczyć, że sądy i ustalenia faktograficzne są jasno formułowane, lecz zawsze wypowiedziane jako prawdopodobne, co nie może dziwić. Niedostatki skąpych przekazów źródłowych uzasadniają wahania w sądach, jednakże wizja polskiego mediewisty jest pokazana jako solidna i spójna.

W opozycji do tzw. tradycyjnych interpretacji Gerarda Labudy należy wymienić ustalenia historyków eksponujących podejście narratywistyczne, czy hipotezy Przemysława Urbańczyka łączące postulaty historiografii, archeologii i antropologii politycznej.

Jak pokazuje biograf historiograficzny obraz Mieszka I nie zmieniał się. Powtarza się postać budowniczego, homo novus - jak pisze Jacek Banaszkiewicz, któremu udało się zrealizować plan polityczny i stworzyć trwałe podstawy państwowości. W opozycji do powyższego obrazu męża stanu staje przed oczami zasłyszany sąd, którego autor widzi w Mieszku barbarzyńcę okutanego w kożuchy - zamkniętego w swoim świecie, brutalnego w kontakcie, obcego kulturowo. Przecież był pierwszym politykiem, który wszedł na arenę, gdzie obowiązywały reguły chrześcijaństwa. W efekcie konfrontacji postać Mieszka umyka niepodważalnym ustaleniom, choć dotychczasowa polska historiografia stworzyła jasny obowiązujący model.

Gerard Labuda pisał o początkach państwa polskiego już 60 lat wcześniej. Praca, jaka ukazała się w 1946 foku, nosi znamię swojej epoki. Także i biografię Mieszko I (2002) cechuje zauważalny krytycyzm wobec wypowiedzi mających dowieść zależności księcia piastowskiego od marchionów saskich. Autor odnosi się nieufnie do informacji przekazanych przez Thietmara, kronikarza niemieckiego, piszącego najobficiej o Mieszku i jego państwie, lecz kilkadziesiąt lat po śmierci księcia. Taka nieufność wobec braku precyzji wszystkich źródeł mówiących o państwie Polan może budzić nieufność, ale należy pamiętać, że szczególnie bogate omówienia grzeszą egzaltacją autora wobec obiektu opisu i subiektywizmem. Wiadomo, ze Thietmar był szczególnie protekcjonalny wobec wschodnich sąsiadów. Ale czy jego sądy były odosobnione? Czy pozostali sąsiedzi mogli kierować się innymi racjami? Milczenie źródeł nie pozwala zweryfikować sądu. Może zainteresowanie Thietmara wydarzeniami dziejącymi się za wschodnią granicą marchii należy poczytywać za korzyść?


Odnosząc się do frazy umieszczonej na początku tekstu należy przyznać, że Mieszko I jest pracą o powstawaniu państwowości piastowskiej, a zatem tematem zachowującym ważność z punktu widzenia poznania historii instytucji. Mottem Gerarda Labudy są słowa Salustiusza, rzymskiego historyka: „państwa łatwo utrzymują się [przy życiu] tymi sprawnościami, którymi od początku zostały zrodzone”. Wśród sprawności sugeruje się umieszczenie domniemanych cech osobowych księcia. Może jednak nie należałoby przeceniać zalet osiągnięć Mieszka I?


Zapewne istnieją nowe możliwości interpretacyjne. Trudne początki Polski Przemysława Urbańczyka pokazują, że można zasadnie podważać dotychczasowe, wydawałoby się kanoniczne, ustalenia historiografów. Rezultaty badań archeologicznych pośrednio uzupełniają dossier władcy. Nie zawsze jednak układają się tak, jak to przedstawia Gerard Labuda i jego poprzednicy. Dotyczy to choćby znaczenia kwestii nomenklatury - włości Mieszka I nie miały umocowania w nazewnictwie. Termin „Polonia” pojawia się w 1000 roku, przy okazji zjazdu w Gnieźnie. Czy zatem można mówić o europejskim państwie, bez nazwy, bez legitymacji cesarskiej? Przemysław Urbańczyk uważa, że raczej nie.

środa, 27 stycznia 2010

O Auguście III Sasie - naprzeciw krzywdzącym opiniom


Czy łatwo jest napisać biografię postaci, która zyskała „czarną legendę”? Można powiedzieć, że w takim przypadku autorem kieruje misja „odczarowania” niekorzystnego obrazu, przekonania odbiorcy, że sądy dotychczasowych badaczy wydane zostały pochopnie, krzywdząco. Jacka Staszewskiego można by zatem uznać za adwokata Ferdynanda Augusta, monarchy znanego w Polsce jako August III Sas.

Władysław Konopczyński, wcześniej Szymon Askenazy krytycznie bilansowali okres rządów drugiego przedstawiciela dynastii saskiej w I RP. Władca gnuśny, niezdolny do przeprowadzenia reform, niezaangażowany w rządy w państwie polskim, kojarzony był ze zbytkiem, zbyt obfitą tuszą i upodobaniem do polowań, do strzelania z okien pałacu saskiego do psów.


Trudno polemizować z efektem działań politycznych u progu 1764 roku, niewątpliwie łatwiej wskazać i podważyć stereotypowe określenia władcy. Autor biografii podejmuje się wyjaśnienia sposobu sprawowania władzy przez Augusta III i dementuje krzywdzące uproszczenia historiografów.

Od momentu wejścia na scenę polityczną w Saksonii, August III przyjmuje postawę, która zdominuje znaczną część jego kariery politycznej. Jako członek Tajnej Rady, gremium ministerialne sprawujące władzę wykonawczą już w czasach władzy ojca Augusta II, jest zwolennikiem modelu władzy, którego istota działania opiera się na przedstawianiu raportów i sugestii rozwiązań problemów przez poszczególnych ministrów. Ich zwierzchnik czyta je, rozważa i akceptuje lub rezygnuje z nich wprowadzając w ich miejsce własne decyzje.

Rządy dynastii saskiej w I RP to unia personalna. Do 1756 roku, do momentu klęski Saksonii w wojnie siedmioletniej z Prusami, August III Sas zarządza Polską z Drezna, za pośrednictwem swoich przedstawicieli. Najważniejszym z nich jest Brühl, minister, który tworzy własny gabinet urzędniczy. Desygnacja władzy w ręce aparatu urzędniczego, dodatkowo lobbowanego przez polskie stronnictwa magnackie - Potockich lub Czartoryskich, mimo innowacyjnego charakteru, nie okazała się skuteczną formą działania w sytuacji, gdy wpływy w kraju wzmacniała Rosja. Przeciwnikiem Sasów był również Fryderyk II, organizujący działania destrukcyjnie wpływające na gospodarkę I RP w czasie konfliktu siedmioletniego.

Nieprzerwana walka magnackich koterii, inspirowanych i często opłacanych przez mocarstwa ościenne, prowadziła do anarchizacji życia politycznego, blokowała reformy instytucji wewnętrznych. Klęska Saksonii w pierwszym etapie wojny siedmioletniej i okupacja terytorium polskiego przez jej uczestników wydaje się, że jeszcze bardziej wpłynęły na skuteczność posunięć władcy, który pod koniec panowania starał się uczynić rządy bardziej osobistymi. Czy to wystarczający powód do zdecydowanie negatywnego osądu władcy?


Jako kilkunastoletni chłopiec Fryderyk August zmienił wyznanie z protestanckiego na katolickie. To efekt polityki ojca, który widział go następcą tronu w Polsce. Kilka młodzieńczych lat spędził w podróżach po Europie. Poznał Ludwika XIV, na którym, jak dowodzi autor, wzorował się w organizacji dnia pracy.

O jego osobistych odczuciach niewiele wiadomo. Jacek Staszewski uważa, że niezwykle trudno do nich dotrzeć. Korespondencja Augusta III-go nie zawiera oryginalnych osobistych uniesień. Wynika jednak z niej, że monarcha bardzo troszczył się o zdrowie swoich licznych dzieci. Potrafił często pytać w listach jaka jest pogoda w miejscu, gdzie one przebywały. Kiedy byli razem spędzał z nimi część dnia.

Fryderyk August wstawał o 3 nad ranem. Pracował do południa. Popołudnie i wczesne wieczory spędzał na próbach i przedstawieniach teatralnych. Dbał o rozwój sztuki teatralnej, wspierał grupy aktorów i twórców, gromadził wokół siebie najlepszych artystów teatru włoskiego epoki. Z Drezna uczynił najprężniej działający ośrodek kultury w tej części Europy. Dużo uwagi poświęcał organizacji galerii sztuki. Znał się na niej i dokonywał udanych zakupów jeszcze w epoce rządów ojca. Jemu przypisywana jest idea udostępnienia dzieł sztuki szerokiej publiczności. Po upadku Drezna w 1756 roku, muzycy i kompozytorzy udawali się z Augustem III do Warszawy, a dalej, ze względu na bardzo ograniczone środki finansowe króla, do Petersburga.


Jacek Staszewski przyznał, że nie wyczerpał bazy źródłowej poświęconej władcy. W niemieckich archiwach pozostało wiele dokumentów - praca powstała bowiem przed 1989 rokiem. Autor dzieli się wątpliwościami związanymi z wartością poszczególnych dokumentów źródłowych, zwłaszcza w rozdziale poświęconym rekonstrukcji osobowości młodego monarchy. Przywołuje tam również sądy historyków, z którymi polemizuje. Oryginalna stylistyka autora polega na stosowaniu zdań podrzędnych dopełniających, dla których nieraz trudno znaleźć człon odniesienia.

Praca stanowi ważne ogniwo w poznaniu innej strony postaci z tak jednoznacznie krytykowanej za degrengoladę epoki.


piątek, 22 stycznia 2010

Katarzyna II w dialogach historycznych


Władysław Serczyk jest historykiem z pisarskim talentem. Z połączenia dwóch warsztatów powstają dzieła pisane ze swadą, w których autor swobodnie przechodzi nad bogactwem źródeł poprzez taki ich dobór, by opowiadanie uczynić atrakcyjnym, łatwym do odtworzenia z pamięci. Jako jeden z niewielu autorów zastosował w narracji dialogi - jak można domniemywać jest to narzędzie mające ożywić i uatrakcyjnić wywód. Biografie autorstwa historyka krakowskiego odnosiły sukces wydawniczy, czego świadectwem są dwa wznowienia biografii rosyjskich monarchów Piotra I, Katarzyny II.

W narracji nie ma miejsca na ekskursy źródłoznawcze, oceny materiału badawczego, wątpliwości związane z wiarygodnością źródeł o co za tym idzie wątpliwości w sądach. Autor oszczędza tego wszystkiego czytelnikowi. Daje mu do zrozumienia, że zna dostępne źródła i wybiera te najbardziej wiarygodne, tzn. dające możliwość stworzenia spójnej narracji. Liczy się temat. I czytelnik musi o tym wiedzieć wybierając arcyciekawą lekturę.


Biografia Katarzyny II ma być rozprawą sądową, w której racje każdej ze stron zostają wysłuchane - oznajmia autor we wstępie. Odbywa się ona niepostrzeżenie, czytelnik nie odczuwa atmosfery przesłuchania w sprawie. Śledzi historię znakomitej kariery politycznej i mniej udanego, jak można przypuszczać, życia osobistego Zofii Anhalt-Zerbst.

Motyw rozprawy sądowej wydaje się być podyktowany szczególnym znaczeniem pozycji carycy w debatowanej przez wieki kwestii narodowej jaką była sprawa odpowiedzialności za upadek państwa polskiego w XVIII wieku. Tezę, która odnosiłaby się do powyższej kwestii, można by sformułować w oparciu o zdanie wypowiedziane przez Katarzynę II, uzasadniające objęcie tronu polskiego przez Stanisława Poniatowskiego, przedstawiciela Familii: im mniej znacząca postać zostanie królem RP, tym bardziej będzie zobowiązana wobec swych dobroczyńców. Wydaje się jednak, że linia polityki Rosji wobec RP była jednoznaczna już od czasów porozumienia Augusta II z Piotrem I, a zatem przez ponad 50 lat przed pierwszym zaborem. Stanowiły ją: obrona wolności szlacheckich jako uzasadnienie dla interwencji militarnej. Utrzymywanie status quo: nieprzeprowadzanie reform ustrojowych poprzez zachowanie procedury liberum veto. I utrzymywanie stronnictwa konserwatystów, jako opozycji wewnętrznej.


Postać Katarzyny II wydaje się prezentować pełniej i poważniej gdy przyjrzymy się jej wypowiedziom, jej podejmowanym decyzjom politycznym dotyczącym wizji państwa i społeczeństwa rosyjskiego. Władysław Serczyk przedstawia szereg działań reformatorskich carycy za najważniejsze uważając reformę administracyjną terytorium państwa, a przede wszystkim sformułowanie Nakazu (1766), instrukcji do ułożenia nowego kodeksu praw. Nakaz był konsultowany z przedstawicielami lokalnych władz. Owoce konsultacji, niezbyt przychylne dla ustaleń i postulatów zapożyczonych przez cesarzową z prac Monteskiusza i Beccarii, posłużyły jednak jej w opracowaniu kolejnych reform. Zniesienie tortur, wprowadzenie obrońcy z urzędu, zakaz aresztowania bez uzasadnionych podejrzeń - pozostawały w zasadzie na papierze, choć należy podkreślić, że w skali państwa rosyjskiego były poważną zmianą w duchu absolutyzmu oświeconego. Zmianą która przetrwała w niektórych elementach do końca XIX wieku. Instrukcja Katarzyny II potwierdzała podziały społeczne, wynosząc szlachtę na pierwsze miejsce, jako stan tych, którzy są nobilitowani przez zasługi(tzw. rangi), nie przez urodzenie. Kolejne reformy potwierdzały władzę szlachty nad chłopstwem. Jak duża musiała ona być świadczą powstania chłopskie - koliszczyzna i powstanie Pugaczowa. To ostatnie wzmocnione przez Kozaków usiłujących stworzyć oddzielną grupę społeczną.

Bilans rządów Katarzyny II tworzy skuteczna polityka zagraniczna. Stanowi ją utrzymanie strefy wpływów w I RP i realizacja polityki równowagi zwieńczonej zdobyczami terytorialnymi na zachodzie. Uzupełniają ją sukcesy militarne w rejonie Morza Czarnego, które uczyniły Rosję monopolistą w tym basenie i wzmocniły jej pozycję w rejonie Morza Śródziemnego.


Z cytowanych z licznej korespondencji Katarzyny II wypowiedzi jawi się nam kobieta z jednej strony bezwzględna, wyrachowana i konsekwentna. Jeśli trzeba było posuwała się do kroków ostatecznych, jak można domniemywać z okoliczności śmierci jej męża Piotra III (nadgorliwości jej zwolenników też nie można wykluczyć). Na podstawie cytowanych fragmentów listów do jej powierników można z kolei dowieść, że przeżywała również kryzysy. O skomplikowanym życiu osobistym dowodzi rozchwiane pożycie, zwłaszcza w ostatnim okresie rządów. Jej życie seksualne stało się tematem legend i wręcz piramidalnych fantazji otoczenia. Trudno je zweryfikować. Warto odnotować, że wielu kochanków miało znaczący wpływ na monarchinię i zyskało dzięki niemu znaczące fortuny. O komplikacjach mówi również chłodny stosunek do matki Pawła I, następcy tronu.


Katarzyna II była wyróżniającą się oświeceniową władczynią. Można uznać, że wśród płci niewieściej nie miała sobie równych monarchiń. Trudno jest ocenić jednoznacznie jej dorobek, ponieważ różnie rozkładają się osiągnięcia i niedostatki. Unikając polonocentryzmu, który często waży na ocenie tej cesarzowej, można uznać, że znacząco wzmocniła państwo rosyjskie, dając kolejnym władcom argumenty na rzecz polityki imperialnej. W sferze polityki wewnętrznej reformy nie doprowadziły do poprawy statusu najuboższych (choć, np. poszerzyła zasięg edukacji wprowadzając szkoły ludowe). Wydaje się, że nikt inny po niej nie podjął i nie kontynuował reformy relacji społecznych tak, by zapobiec XX-wiecznej katastrofie. Autor biografii stwierdza, że stosunki społeczne zostały spetryfikowane i, dodajmy, żaden kolejny władca nie uznał tego stanu za konieczny do zmiany.

„Katarzyna II” Władysława Serczyka ma już 38 lat. Czy dziś powstałaby lepsza biografia? Można przypuszczać, że dorobek historyków powiększył się także i tutaj.

sobota, 16 stycznia 2010

"Stało się..." o filmie


Młody człowiek, ... i on sam jako dziecko, dwa światy, dwie pamięci. I temat główny - przemijanie. Pamiętając o bohaterze - w dwóch momentach jego życia - warto pamiętać o tych, których spotkał tylko raz. O ich raporcie dokonań. Warto pamiętać o przesłaniu.

Niezwykła produkcja rodziny polskich dokumentalistów.

http://www.tvp.pl/filmoteka/film-dokumentalny/spoleczenstwo/a-gdyby-tak-sie-stalo/wideo/film-dokumentalny

piątek, 15 stycznia 2010

Dlaczego banici mogą być interesujący?


To powyższe oraz inne pytania - czego można dowiedzieć się o grupie, którą pozbawia się praw? Kto mówi o niej?

Co to znaczy być wygnanym? Kim byli banici? Jakie miejsce wygnanie zajmowało w randze kar? Czy chętnie z niego korzystano?


W każdej epoce korzystano z tej formy pozbawiania praw jednych przez drugich. Z reguły wygnanie dotyczyło jednostek, niekiedy grup, jak choćby Żydów czy trędowatych. Różnie uzasadniano banicję. Uzasadnienia stanową ciekawy rezerwuar wiedzy o wyganiających i wyganianych. Autorkę książki (Semper, 1993), Hannę Zaremską, interesuje praktyka średniowieczna.


Wygnanie, inaczej wyprowadzenie poza teren zamieszkały przez wspólnotę, której prawu banicji została poddana jednostka, jest równoznaczne z dokonaniem symbolicznego aktu śmierci. Jednostka zostaje uznana za nieistniejącą wobec prawa, w relacjach spadkowych. Jest to kara, którą prawo miejskie stosuje wtedy gdy inne sankcje nie wystarczają lub nie spełniły swojego zadania. Wówczas gdy winny nie jest w stanie zadośćuczynić finansowo poszkodowanemu lub gdy jego dalsza obecność grozi trwaniu więzi społecznej. Główszczyzna czy nawiązka - opłaty zadośćuczynienia, mające wstrzymać proces zemsty - są środkami faworyzowanymi przez prawo, o czym pisze również Karol Modzelewski, badając system opłaty (wróżdy) i prawa do zemsty za śmierć członka wspólnoty (faida) w prawach barbarzyńskich. Na pewno po stronie zadośćuczynienia finansowego są również oskarżeni. Dla wielu z nich wygnanie łączy się z utratą mienia, i całego dorobku życia zawodowego. Wydaje się, że nie tracą tylko ci, którzy nie są w stanie sprostać wymogom finansowym, i być może ci, którzy decydują się rozpocząć od nowa, w innym miejscu, życie.

Wygnanie może być również czasowe. Średniowieczne praktyki penitencjarne, których elementem jest pielgrzymka są formą czasowego wygnania.

Skład społeczny banitów jest trudny do określenia ze względu na szczątkowy charakter danych źródłowych. Księgi sądowe rejestrują rzemieślników. Miejsce w źródłach znajdują również ci, którzy dostąpili prawa łaski. Było ono możliwe w czasie wjazdu króla/księcia do grodu. Wówczas dostojnik zajmował się skargą, którą mógł wnieść uznający się za niesłusznie wygnanego. Instancją odwoławczą stanowiły również władze miasta i to nie tylko w drodze legalnego postępowania, lecz także korupcyjnego. Świadczą o tym relacje pozwalające śledzić skargi pojedynczych osób wygnanych - wnoszone przez ich reprezentantów. Następne dane pokazują, że niektórzy banici byli skuteczni w swoich działaniach. Są nawet tacy, którzy zostają później przedstawicielami władzy lokalnej.

O tych, którzy nie wrócili źródła historyczne mówią niewiele lub wcale. Trudno jest szacować liczbę osób, które rozpoczęły od nowa swoje życie oraz liczbę tych, którzy zasilili szeregi band i złoczyńców. Nie znikają oni z pola widzenia historyka wówczas, gdy stają się, jako grupa, udziałowcem w działaniach wpływowego patrona, lub, zupełnie wyjątkowo, kiedy pamięć społeczna czyni z nich bohatera. Tak jak się to stało z postacią Robin Hooda. Jako grupa stają się bohaterami, gdy zostają wygnani przez opresora uznanego za takiego przez grupę, np. zesłańcy na Syberię.

niedziela, 10 stycznia 2010

Kalejdoskop - suchowolskie światło do nieba WOŚP 2010



Hajnówka - w przeddzień 2010 roku

W Hajnówce około godz. 12.30. Jedno z ruchliwszych miejsc o tej porze dnia.


To także jedno z niewielu miejsc ciągłego ruchu - piekarnia i sklep Podolszyńskich. Zawsze stoją samochody klientów. Nawet około godz. 15.00 31 grudnia.

Ostatni klienci nieopodal bramy hajnowskiego bazaru owocowo-warzywnego. Handluje się tam również pieczywem, wyrobami mięsnymi i konfekcją - wszystko w hali. Stojące panie to prawdopodobnie Białorusinki sprzedające papierosy.

Targowica około godz. 13. ostatniego dnia roku.


Hajnówka w przekroju: stare drewniane zabudowania - na pierwszym planie, dalej ciągnące się wzdłuż ul. 3 Maja bloki mieszkalme, kościół, a za nim zachodzące zimowe słońce.

Suchowola - mroźnym wieczorem

Suchowola 21 grudnia 2009 roku. Mroźny wieczór - temperatura około -15 stopni Celsjusza.
Obrazy miasta są naprzemian bardzo wyraźne lub zamglone uściskiem mrozu.

Mroźno, mroźniej i ... zamrożona szyba w niezamieszkałym domu na ul. Augustowskiej


Impresja ... w nawiązaniu do prozy Brunona Schulza. Może torchę pretensjonalnie - pijane dzieci we mgle. W tle synagoga suchowolska.


Jak uchwycić wrażenie dokuczliwości mrozu? Może tak...

sobota, 2 stycznia 2010

O „starym Fritzu” ciekawie


Prawdziwie erudycyjna biografia pióra Stanisława Salmonowicza. Trudna do ogarnięcia nie tylko ze względu na bogaty materiał źródłowy - kilkadziesiąt tomów pism Fryderyka II, do tego ogromna ilość dokumentacji administracji państwowej oraz pisma osób z otoczenia króla. Trudność polegała na tym by nie ulec tendencjom: ani apologetycznej, wobec wszechstronnych dokonań monarchy, ani jednoznacznie krytycznej w świetle dokonań władcy związanych z I rozbiorem Polski.

Jaki portret Fryderyka II powstaje? Bardzo złożony bowiem władca realizował maksymę: odkąd jest się królem pracuje się na rzecz swoich poddanych. Portret sprawnego acz nieufnego otoczeniu administratora, znakomitego szefa armii, który zdaje sobie sprawę, że zwycięstwo w wojnie zależy od stanu zaplecza: możliwości rekrutacyjnych, aprowizacji, wreszcie żelaznej dyscypliny w armii. Wojna pożera ogromną ilość dochodu - o tym też pamiętał Fryderyk II. Nie dbał o etykietę dworu, ani o apanaże dworzan. 80% dochodu pochłaniała armia: rekrutacja, wyposażenie, manewry i działania wojenne. Przystępując do wojen Fryderyk II zawsze dysponował znacznymi dochodami.

Wygospodarowanie dochodów wiązało się z wyrzeczeniami społeczeństwa. Kiedy w 1786 wieść o śmierci króla dotarła do Gdańska Joanna Schopenhauer odnotowała atmosferę ulgi i oczekiwania na pozytywne zmiany wśród mieszkańców państwa pruskiego. Chłopi mieli ograniczoną możliwość poruszania się, szlachta - junkrzy - nie mogli w świetle prawa służyć w innych armiach, bez konsekwencji prawnych. Władca przeznaczył im rolę oficerów we własnej armii. Autor zwraca również uwagę na proceder pozyskiwania rekruta z nadgranicznych terytoriów I RP, na co władza państwa polskiego nie reagowała. Duże dochody Fryderykowi - i szkody dla skarbu I RP - przyniosło psucie polskiej monety.

Fryderyk II wielokrotnie wypowiadał się na temat państwa polskiego i jego mieszkańców. Prawdopodobnie jemu zawdzięczać należy określenie ówczesnej Polski jako zacofanego kraju, co w świetle dokonań sąsiadujących oświeceniowych monarchii nie było dalekie od prawdy, choć jako generalizacja razi naturalnym uproszczeniem, zwłaszcza w odniesieniu do osiągnięć kultury materialnej I RP. Ale jak inaczej można patrzeć na władzę w państwie polskim, skoro jego posłowie zatwierdzili rozbiór z 1772 roku.

I rozbiór Polski jawi się jako realizacja polityki równowagi w Europie. Działania Prus, Austrii i Rosji poprzedzały rokowania i układy w tej kwestii.

Wojny śląskie, siedmioletnia i o sukcesję bawarską nie doprowadziły państwa pruskiego do bankructwa. Domena Fryderyka II funkcjonowała sprawnie.

Dokonania literackie Fryderyka II budzą podziw. Wśród władców epoki nie miał sobie równych. W innych również trudno znaleźć równych. Intelektualnie wyjątkowo wyrobiony otaczał się tylko osobowościami, które dorównywały mu dowcipem i inteligencją. Innych bez skrupułów odsuwał od siebie. Komponował na flet - podobno bardzo dobrze. Dużo pisał. W młodości poezje, później Histoire du mon temps, dzieło, wydaje się najbardziej osobiste. Spod jego pióra wyszły setki, jeśli nie tysiące, tekstów polemicznych. Wszystko w języku francuskim. Uchodził za filozofa. Nie był oryginalnym myślicielem, za to potrafił w twórczości pisarskiej dorobek Bayle’a, Wolffa. Utrzymywał bliskie kontakty z Wolterem, później d’Alembertem. Mimo przewagi, jaką mu dawała pozycja króla, był raczej cenionym rozmówcą. Znał się na wojskowości, pisał traktaty historyczne - uchodzące za szczególnie wartościowe w jego bogatym dorobku.

Choć uważał się za pierwszego sługę państwa - ta myśl jest jemu przypisywana, służbę pojmował tak, jak czynili to oświeceniowi władcy absolutystyczni. Interes państwa uważał za najważniejszy i jako odpowiedzialny za jego los nie wahał się przed poświęcaniem jego dobru, dobra jego mieszkańców. „Stary Fritz” - to określenie osoby bezwzględnej, nieczułej na racje adwersarza, surowej i wymagającej, także wobec siebie.

Biografia warta lektury także ze względu konkretność pytań badawczych i na wyróżniający się składniowo język polski.