środa, 4 lipca 2007

Jak się zarabia na budowie, czyli odrobina specjalistycznego savoir-vivre’u


Elementy składowe obrazu rynku budowlanego: inwestor, dewelopper, generalny wykonawca, podwykonawcy i brygady robocze, w których najniżej w hierarchii są pomocnicy. Często między podwykonawcami a brygadami roboczymi umieszcza się pośredników wyszukujących zadania do wykonania, np. kładzenie glazury, i zlecających je brygadom specjalistów (ci tworzą często samodzielne podmioty gospodarcze).
Zdaniem mojego szefa, do niedawna, nie płacono regularnie nawet za 40% wykonanych zleceń. Zgodnie z hierarchią ważności funkcji najmniejsze konsekwencje pociągało za sobą niezapłacenie pomocnikowi, a generalnie brygadzie. Obecnie jest lepiej, choć niesolidni pracodawcy zdarzają się nadal. Obydwu stronom nie dalej nie opłaca się pracować legalnie, a ustne umowy sprzyjają niesłowności. Wyjątkiem są prywatne zlecenia, tzw. fuchy. Wydaje się, że niepłacenie ciągle jest najprostszym sposób redukcji długu lub zwrotu niespodziewanych kosztów. Porównywalnie niesłowni jak pracodawca są także szeregowi pracownicy, którzy potrafią bez słowa odejść od wykonywanej pracy, jeśli pojawi się na horyzoncie oferta lepiej płatnej pracy.
Sezon letni jest najbardziej konkurencyjny. Wchodzą na rynek pracy uczniowie i studenci, którym proponuje się stawkę ok. 6 zł. Ofertą wyjściową dla początkującego pracownika jest też propozycja pracy na tzw. akord, czyli płaca za ilość wykonanej pracy. Pojawia się bowiem możliwość redukcji wynagrodzenia za niedokładnie wykonaną prace, co jest częste na tym etapie zatrudnienia. Stawki godzinowe pojawiają się później, kiedy czeladnik nabywa praktyki i zostaje mistrzem. Pracując na akord mógłby bowiem zarobić więcej.
To dość pesymistyczny obraz rynku pracy. Okazuje się, że najlepiej jest załoźyć własną działalność gospodarczą. Lecz trzeba mieć pieniądze na inwestycje i godnych zaufania, dobrych pracowników. A to nie jest łatwe. Kwiat fachowców wyjechał za granice.
Bogdan nie zadzwonił. Savoir-vivre wzbogaci się o nowe dane.

Brak komentarzy: