czwartek, 21 lipca 2011

Z władzą przez epoki

Kiedy Barbara Skarga pisała esej o autorytecie, uczyniła zeń pierwszą siłę, która na poziomie relacji obywatelskich buduje zaufanie niezbędne do posłuszeństwa wobec osoby/osób, które będą sprawowały władzę. Filozofka stanęła w ten sposób w opozycji do koncepcji władzy Hannah Arent, dla której władza z definicji zawiera element przemocy.
W ujęciu Tomasza Hobbesa, którego definicję wybrał Jan Baszkiewicz za wiodącą, źródłem posłuszeństwa są trzy niewykluczające się nawzajem motywy: Siły, Autorytetu i Władzy [5].
Jana Baszkiewicza interesuje władz polityczna. Nie ma tam miejsca na władzę rodzicielską, na władzę wynikającą z innych relacji życia społecznego, np. z systemu klientalnego, przewag ekonomicznych bądź symbolicznych. 
Kręgosłupem narracji jest oś chronologiczna. Punktem wyjścia jest rok 1000, co wydaje się do pewnego stopnia wyborem arbitralnym, uzasadnianym koncepcją serii „Zrozumieć Europę”, gdzie granice kontynentu europejskiego mieszczą się w dzisiejszych ramach geograficznych. Ramy geograficzne nie odpowiadają granicom ideologicznym, co jest zrozumiałe tak ze względu na rozmiary pracy jak i ze względu na upraszczający efekt schematyzacji rozważań o władzy, która sprowadza refleksję do trzech, czterech ośrodków myśli i władzy zarazem. Poszczególne typy władzy politycznej, opisywane w perspektywie czasowej, opisywane są na podstawie doświadczeń życia politycznego Francji, Anglii, później Stanów Zjednoczonych, a w niektórych okresach Zjednoczonych Prowincji Niderlandów, Hiszpanii, Austro-Węgier, I Rzeczypospolitej, Wenecji. 
Intencją autora było pokazanie, że w każdej z omawianych epok, definiowanej podręcznikowo przez dominujący ustrój polityczny, funkcjonuje kilka rozwiązań ustrojowych, jak w epoce nowożytnej kojarzonej z absolutyzmem, lub przynajmniej dwa modele tego samego typu ustroju, kiedy Jan Baszkiewicz omawia demokratyzowanie władzy w Europie Zachodniej w XIX wieku na przykładzie Francji i Wielkiej Brytanii. 
Na uwagę zasługuje wychodzące poza podręczniki szkolne zniuansowanie sytuacji ustrojowej w XIX wieku. Posunięciem porządkującym wiedzę jest wprowadzenie pojęcia ustroju autorytarnego dla rozwiązań politycznych państwa Napoleona Bonapartego i jego bratanka Napoleona III, prowadzące w pierwszym przypadku do restauracji z zachowaniem konstytucji i kodeksu cywilnego, w drugim do ogłoszenia Francji republiką. 
W wywodach autora Władzy, a niech to będzie problem podwójnej legitymizacji absolutyzmu, zwraca uwagę dążenie do ukazania różnych źródeł sankcji politycznej udzielanej władzy politycznej. Jan Baszkiewicz tworzy schemat ustrojowy i podkreśla różnorodność pobudek kierujących jego twórcami, zwolennikami. Zwolennikami absolutyzmu byli szwedzcy mieszczanie, dla których oznaczało to pozbawienie praw dotąd faworyzowanej szlachty. Absolutyzm to nie tylko w praktyce nieograniczone prawo monarchy do stanowienia prawa (ograniczone prawem natury, któremu podlegają przecież śmiertelni władcy), ale to skutecznie rozpowszechniana propaganda sukcesu militarnego i budowanie poczucia siły aż do państwowej megalomanii - wszystkie wielce kosztowne i zatem napędzające machinę fiskalną, która zapewnia realizację ekspansjonistycznych planów. Państwo absolutne jest tym co osiąga, nie tylko tym co jest [72]. Nie tylko w analizie liberalnego i demokratycznego systemu władzy widać troskę autora o opisanie społecznych mechanizmów tworzenia władzy (zwracają uwagę zagadnienia powstawania samorządu i federacyjnej koncepcji państwa). Wszystkie charakterystyki są opatrzone  zastrzeżeniami o długotrwałości procesu i różnych jego realizacjach, w różnych częściach kontynentu, jak to widać choćby na przykładzie równoległego funkcjonowania systemu postabsolutnego i autorytarnego w XIX-wiecznej Europie. W efekcie otrzymujemy obraz mozaiki ustrojowej, ustrojowej Europy „różnych prędkości”.
Bardzo klarowne wyjaśnienie otrzymują XX-wieczne autorytaryzmy i totalitaryzmy, a oryginalny, bo wizjonerski, wkład autora stanowią refleksje dotyczące przyszłości ustrojów demokratycznych. Pisana pod koniec XX wieku książka nastroiła Jana Baszkiewicza do stworzenia krytycznej wizji. Autor dostrzega erozję relacji obywateli z władzą polityczną wywołaną przez osiągnięcie pozornego dobrobytu przez zachodnioeuropejskie państwa socjalne. Władzę postrzega jako towar, o który się walczy i który po zdobyciu należy utrzymać za wszelką cenę. Skutkiem takiego uprzedmiotowienia władzy jest manipulacja obywatelami, bezsilność i frustracja tych ostatnich pogłębiana jeszcze zmieniającymi się stosunkami demograficznymi i kulturowymi na skutek licznej imigracji do Europy [169-170]. Brakuje codziennego praktykowania cnót demokratycznych [170]. Choć podobną ocenę autor aplikuje dla całego kontynentu, jego ostateczna konkluzja jest bardziej powściągliwa niż poprzedzająca ją krytyczna ocena. Szkoda, że wywód kończy się sugestią, że nie zawiera konstruktywnej propozycji poza implicytną oceną zwolenników rzekomej omnipotencji jednej z dróg rozwoju jedności europejskiej. „...demokracja europejska [...] staje w obliczu przemian. Nie ma na nie prostych recept; wyobrażenia, że redukcja suwerennej władzy państw narodowych w systemie europejskiej jedności niesie rozwiązanie wszystkich dylematów demokratycznego rządzenia, są bardzo uproszczone”. [171] 

Zanim nadeszła ciemność

Fot. JM. Uczłowieczanie monumentu.

Fot. JM. Tramwajowe tory nad Dunajem.

Fot. JM. 

Fot. JM. Uczłowieczanie monumentu. 

Fot. JM. Pocztówka, a fee;)

Fot. JM. 

Fot. JM. Impresja

czwartek, 7 lipca 2011

Z "Francją w Europie" Jana Baszkiewicza

Roli Francji w Europie nie trzeba uzasadniać - stwierdza autor, politolog i wybitny znawca historii tego kraju. Na pewno trzeba ją przedstawić i określić, co czyni Jan Baszkiewicz w czterech rozdziałach książki wydanej w wydawnictwie Ossolineum, w serii  - Zrozumieć Europę. Definiuje temat w rysie historycznym państwa, wychodzi poza granice Hexagonu śledząc losy Francuzów na obczyźnie i obcokrajowców we Francji, objaśniając wkład Francuzów w organizację życia instytucjonalnego na kontynencie.
W państwie definiowanym jako geograficzna przestrzeń znaczące dla Jana Baszkiewicza były ewoluujące koncepcje granicy wschodniej, jedynej, która mogła być kształtowana. Patrymonialnej Merowingów, Karolingów i Kapetyngów ze stopniowo rosnącą domeną królewską. Galijskiej powstałej w XVI wieku i odwołującej się do epoki galijsko-rzymskiej, opracowanej niewątpliwie na rzecz ekspansjonistycznych planów monarchii. Powstałej w XVII wieku, epoki największej  siły Francji, koncepcji językowej i XVIII-wiecznej koncepcji dobrowolnej przynależności. By w XIX wieku uznać za kluczową sentencję Ernesta Renana - naród jest naszym codziennym plebiscytem [14-15] - wygaszającą spory graniczne, ale i czynią kwestię przynależności osobistym wyborem, który w epoce „skracania i przekształcania granic” wydaje się być szczególnie istotny. 
 Równoprawność, hegemonializm, koncert europejski, równowaga sił, integracja - to polityczno-prawne słowa klucze dla autora książki [21], którymi definiuje rolę Francji w Europie. Dają jasny obraz polityki państwowej. Równoprawność tłumaczy rywalizację monarchii kapetyńskiej z niemieckim cesarstwem dynastii Stauffów, potem austriackich Habsburgów; hegemonializmem objaśnia Jan Baszkiewicz dążenie monarchii absolutnej do dominacji w Europie, polityczne podstawy której stworzył kardynał Richelieu taktyką „małych kroków”; koncert europejski, to z kolei wycofanie się z dominacji na rzecz sprawowania monarszego status quo w XVIII wieku; równowagą sił politologowi do określenia porządku politycznego okresu restauracji, po 1815 roku; wreszcie w integracji odnajdujemy francuskie pomysły organizacji politycznej i gospodarczej kontynentu europejskiego powstałe pod koniec lat 40. XX wieku.  
W przedstawionym przez Jana Baszkiewicza „koncercie pojęć” otwierających koncepcje polityczne Hexagonu przynajmniej dwa momenty wywołują dysonans, bowiem przedstawiają jak ze słabej przegranej pozycji międzynarodowej jaką miała Francja po upadku Napoleona w 1815 roku i w czasie II wojny światowej zdołała doprowadzić do wzięcia udziału w rokowaniach zwycięskich Prus, Rosji i Austrii oraz aliantów i w efekcie współtworzyć nowy ład międzynarodowy. Jan Baszkiewicz zwraca uwagę na powyższe niekonsekwencje, nie wyjaśnia ich jednak, choć w pierwszym przypadku restauracja Burbonów francuskich może stanowić wyjaśnienie, choć nie wystarczające. W swojej Historii Francji pisze Jan Baszkiewicz o dążeniu de Gaulle’a do uczynienia Hexagonu mediatorem między USA i ZSRR oraz akceptacji Wielkiej Brytanii dla uczestnictwa Francji w strefach okupacyjnych jako wyniku obaw Anglosasów przed wycofaniem się USA i pozostawieniem ich samych wobec ekspansywnego wówczas Związku Radzieckiego [wyd. z 2009, s. 594].
Reformacja, oświecenie i rewolucja nie utrwaliły w pamięci społecznej obrazu Francuza podróżnika i imigranta. Może jedynie XVIII i XIX-wieczne kolonizacje, zwłaszcza indochińskie i afrykańskie mocno zaakcentowały obecność Francuzów i ich „brzemienia białego człowieka”. Ten aspekt migracji wykracza jednak poza zakres tematyczny książki. Znajomość Francji wynikała raczej z podróżowania do niej, choć Jan Baszkiewicz podkreśla rolę francuskich guwernerów i guwernantek i wynosi ich ponad wpływy związane z obecnością wybitnych postaci.
Francja uchodziła za to jako kraj przychylny dla imigrantów. Studenci, kupcy, potem uczeni i ekonomiści - szczególnie ci ostatni mieli przyczynić się do rozwoju kraju nad Sekwaną. W tym kontekście zwraca autor uwagę na przekazywane piórem liberalnych pisarzy opinie o XIX-wiecznych polskich imigrantach. W Kuzynce Bietce Honoré Balzaka paryski mieszczanin sarka na polskiego uchodźcę, którego „knowania dla odzyskania ojczyzny narażają bezpieczeństwo handlu i spokój”, i przy okazji daje potoczną definicję kraju nad Wisłą mówiąc, że azylanci swoje działania podporządkowują dla „jakiejś ojczyzny, która ponoć składa się z bagnisk, ohydnych Żydów, kozaków oraz chłopów, odmiany dzikich bydląt mylnie zaliczanych do rodzaju ludzkiego”[87-88]. Kilkadziesiąt lat później w czasie rewolucji paryskiej roku 1871 obraz się nie zmienia, a może obraz polskiego imigranta urasta do bardziej demonicznych rozmiarów. W wyobraźni Aleksandra Dumas syna, a może i nie tylko jego, Polacy stają się wszechobecnymi rewolucjonistami. Tak bowiem można rozumieć stwierdzenie pisarza, że Paryż „wpadł w ręce Polaków ze wszystkich krajów”[89]. 
Przedstawiana chronologicznie emigracja do Francji nie tworzy jednolitego prądu i nie można w jej opisie posłużyć się jednym zdaniem, bez uniknięcia spłaszczenia obrazu. Jan Baszkiewicz zwraca często uwagę na jej czasowy charakter i określa władzę francuską jako przychylną dla nich dodając dla kontrastu informacje o nieufności wobec nich z okresu rewolucji czy deportacje Żydów z kolaboracyjnego państwa Vichy. Pisze także o XIX i XX-wiecznej imigracji zarobkowej, dla której impulsami były rozwój ekonomiczny kraju w II połowie XIX wieku, straty demograficzne w wyniku I wojny światowej i wreszcie specyficzna koncepcja narodu francuskiego, którego członkiem mógł zostać każdy kto dokonał takiego wyboru i potrafił zaakceptować, przyjąć i kultywować po megalomańsku francuskość jako wyjątkową i lepszą część cywilizacji europejskiej. 
Francuska konstytucyjność, suwerenność, wolność-równość-braterstwo oraz prawa człowieka są kolejnymi słowami-kluczami książki Jana Baszkiewicza. Warto powtórzyć za autorem, że francuska koncepcja konstytucji jest późniejsza i opozycyjna wobec amerykańskiej. Fundamentem tej pierwszej jest dążenie nie tyle do ustalenia relacji między władzą polityczną a obywatelami ile stworzenie nowego modelu społeczeństwa. Dlatego dobrze wpisuje się w nią idea umowy społecznej. Projekt organizacji działania państwa i społeczeństwa obejmuje również prawa człowieka. W ujęciu francuskim, należy podkreślić za warszawskim politologiem, odmienny sposób traktowania człowieka. We francuskiej antropologii politycznej człowiek jest z natury dobry (nie ma złych ludów, są jedynie źle rządzone - powiadał Jean Jacques Rousseau) i jako taki może tworzyć w sprzyjających, tj. demokratycznych, warunkach emanującą dobrą naturą władzę. Tej władzy należy ufać. Władzę niedemokratyczną lud ma prawo obalić. Inaczej jest w koncepcji amerykańskiej, które opiera się na koncepcji człowieka jako na kompozycji dobrych i złych jakości. Stąd wynika ograniczone zaufanie do tworzonej władzy politycznej, a rezultatem tego jest stwierdzenie, że prawa człowieka służą ochronie przed jej nadużyciami [98-99]. 
Równie istotna jest koncepcja suwerenności - najpierw w postaci niezależności władzy monarszej, potem narodowej. W suwerenności podkreśla Jan Baszkiewicz zmienny stosunek do formy sprawowania władzy przez naród - bezpośredniej lub reprezentacyjnej. Mimo znajomości antycznego modelu demokracji bezpośredniej i prawa narodu do obalenia władzy jej nieprzestrzegającej suwerenność narodu ewoluowała w kierunku powinności i obowiązków obywatela, który do bycia częścią suwerennego narodu miał aspirować, a nie otrzymywać od narodzin. Taki wyraz mają konstytucje 1795 roku i kolejne XIX-wieczne, które lepiej odpowiadały interesom liberalnych bourgeois niż istniejącej podskórnie koncepcji narodu jako grupy wszystkich dorosłych obywateli. Ważnym elementem francuskich konstytucji było podkreślanie znaczenia drugiej generacji praw człowieka - praw do edukacji, do pracy, do godnego życia. 
Jan Baszkiewicz uzasadnia konieczność dyktatury rewolucyjnej, nie potępia jej skutków zdając czytelnikowi sprawę z niezbędności centralizacji terroru i jej czasowości (porównuje tutaj ją do rzymskiej dyktatury) wobec chaosu i bezprawia. Nie potępiając nie zakłada jej „płaszcza Noego” [sic!], jest świadomy jej krwawych represji. Przedstawia uzasadnienia, np. Robespierre’a, który definiuje ją jako budulec pod niezbędny fundament republiki; zwraca uwagę na wiele narzędzi represji i ucisku rewolucjoniści powielają. W podsumowaniu Jan Baszkiewicz podkreśla moc mitotwórczą wiedzy o rewolucjach francuskich - w odniesieniu do rewolucji tak 1789 jak i 1871 roku. 
W jednym cytacie możemy odkryć stosunek autora książki do Napoleona Bonapartego i Kodeksu Cywilnego. Na wyspie św. Heleny miał cesarz Francji powiedzieć: Moja prawdziwa sława nie wynika z wygranej w czterdziestu bitwach, Waterloo zatrze wspomnienie tylu zwycięstw. Tym czego nic nie wymaże, co przetrwa na wieki, jest mój Kodeks cywilny. [127]
Pod piórem Jana Baszkiewicza fraza - la lumière du monde, brzmi niejednoznacznie. Niekiedy należałoby umieścić ją w cudzysłowie, jako emblemat francuskiej megalomanii. Poza bladym lecz własnym światłem dorobku Oświecenia, w którym najwięcej zasług przypisuje mrówczej pracy petits maitres oraz wyjątkowej zdolności do łączenia w praktyce zdobyczy intelektualnych - np. monteskiuszowski podział władzy z russoistowską koncepcją ludowych źródeł władzy - autor nie przypisuje Francji znamion oryginalnej wielkości cywilizacyjnej. Wyjątkiem jest wzmianka o belle époque w malarstwie.  Duża powściągliwość w pochwałach każe mu jednak korygować chłód ocen miarą, którą należy oceniać dokonania Francuzów. 
W sferze religijnej pozycja Francji odznaczała się dużą samodzielnością polityczną. Mogła ją uzyskać dzięki skutecznej grze dyplomatycznej wobec papiestwa - wspierając je w konflikcie z cesarstwem, a potem stawiając zdecydowane żądania w kwestii nominacji biskupich i w efekcie realnej zależności hierarchii kościelnej od Rzymu. Jednostronna sankcja pragmatyczna (1348) ogłaszająca wyższość soboru nad papieżem i rozgrywanie kwestii niezależności politycznej Kościoła francuskiego (tzw. Kościół gallikański) na przestrzeni kilkuset lat doprowadziły do realnego usamodzielnienia hierarchii kościelnej daleko przed postulatami rewolucji. Od 1789 do 1905 roku Kościół francuski funkcjonuje w ramach organizacji państwowej. Jak uważa Claude Langlois w sferze religijności francuskiej doszło do potrójnej laicyzacji - państwa, społeczeństwa i samego katolicyzmu [179-183]. Państwa, kiedy sankcją władzy politycznej został naród (już Napoleon Bonaparte w czasie koronacji nie odwołał się do siły wyższej jako źródła władzy) a stosunek do religii przestał wpływać na zakres praw politycznych obywatela. Społeczeństwa, przez wprowadzenie instytucji ślubu cywilnego i stopniowe pozbawienie wpływu Kościoła na system edukacji i opieki społecznej. Samego Kościoła, przez zwiększenie wpływu świeckich na wybór duchownych, zgodnie z ideą „to my jesteśmy Kościołem” oraz zeświecczenie przestrzeni publicznej poprzez nacjonalizację majątków kościelnych i czasowe przekształcanie przestrzeni sakralnej w przestrzeń muzealną. 
„Francja w Europie” spełnia wysokie kryteria książki popularyzującej wiedzę. Jest bardzo ciekawą syntezą, a jej autor wnosi wysokiej jakości szatę słowną i trafnie wprowadzające do tematu lub pointujące cytaty.