niedziela, 25 marca 2007

Wizyta w "liceum białoruskim" w Hajnówce

Wizyta w liceum białoruskim w Hajnówce. Umówiłem się telefonicznie z Panią Jolantą Grygoruk, metodykiem nauczania języka białoruskiego w szkołach powiatów hajnowskiego i bielskiego.
Mimo że spóźniłem się na spotkanie Pani Joanna czekała na mnie. Uśmiechnięta i żywa kobieta. Przedstawiła się jako pracownik kilku instytucji. Pięciu szefów - to dobrze, czy źle zapytałem.
Nauczania przedmiotów niejęzykowych nie ma w szkołach z białoruskim językiem nauczania. Najbardziej mniej interesujące nauczanie historii odbywa się w języku polskim. Jest za to specjalnie opracowany program nauczania historii dla szkół średnich autorstwa Eugeniusza Jańczuka. Skromne opracowanie, przynajmniej w porównaniu z programem do edukacji regionalnej. Na inne, ważniejsze oceny trzeba poczekać.
Czy jest możliwe nauczanie dwujęzyczne w hajnowskim liceum z białoruskim językiem nauczania? Jan Misiejuk, który przysłuchiwał się naszej rozmowie, powiedział, że obecne pokolenie młodzieży już nie mówi w dialekcie, nawet w domu. A język nauczany jest językiem obcym. Pani Joanna stwierdziła, że sytuacja jest bardziej złożona. Jej zdaniem środowiska mniejszościowe z południa Podlasia (będące tam raczej większością) są mało aktywne, choć mają duże możliwości i wydawałoby się akceptację społeczną. Lepiej sobie radzi kilkadziesiąt rodzin inteligenckich z Białegostoku, świadomych swojej białoruskiej tożsamości. Skutecznie działają na rzecz edukacji swoich pociech. Nawet jeśli nie identyfikują się z narodowością białoruską to uczestniczą w warsztatach tanecznych, pokazach, uczą się języka. A zatem?
Niejednolity stosunek do języka białoruskiego wyraża złożoność tożsamości kulturowej młodzieży i pokolenia ich rodziców, którzy studiowali w latach 80 i 90. Pani Joanna zwróciła uwagę, że można mówić o dwukulturowości mieszkańców południa Podlasia. Pod koniec spotkania przyznałem, że od tożsamości białoruskiej lepiej pasuje określenie tożsamości pogranicza czy tożsamości wielokulturowej. Jej definicję należy ciągle definiować, każde pokolenia zrobi to na swój użytek.
Taki nazwany stan może odnosić się także do działalności politycznej. Ciągle dominuje tu postać Jana Syczewskiego. Szeregowi działacze bardzo różnie go oceniają. Pani Joanna podkreśliła słabość innych kandydatów do odgrywania roli lidera politycznego. Inne organizacje, choć istnieją, są efemeryczne. Syczewski ma uosabiać siłę i zdecydowanie, czyli to czego potrzeba, aby reprezentować grupę na forum publicznym. Tu nie wytrzymałem. Nieodparcie nasunęło mi się porównanie autorytetu Syczewskego i niesamodzielności jego młodego otoczenia do Łukaszenki i ślepego zaufania, jakim obdarza go większość społeczeństwa Białorusi. Pani Joanna przełknęła to porównanie bez komentarza. Coś chyba jednak jest na rzeczy skoro Syczewski jest w zarządzie dwóch organizacji mniejszości białoruskiej. Wierzę, że taką koncepcję współżycia społecznego spotka zasłużone niepowodzenie. Instytucje wspólnoty europejskiej dostrzegają złożoność tworzenia tożsamości kulturowych w Europie, a młode pokolenia, także to z południa Podlasia, okaże votum nieufności anachronicznej koncepcji.
Jakie są aktualne perspektywy dla nauczania języka mniejszości i ewentualnie przedmiotów niejęzykowych? Mając na uwadze niezbędność współpracy obydwu państw (tak jak to jest w przypadku Francji i Niemiec), dziś nie ma podstaw do optymizmu. Od trzech lat absolwenci liceum nie wyjeżdżają na studia do Białorusi. Jednynie lokalni politycy w ramach projektu euroregionu Białowieża próbują działać także na rzecz edukacji. Ponadto ocena atrakcyjności propozycji strony białoruskiej jest niska, zatem motywacja pragmatycznie podchodzącej do życia młodzieży i ich rodziców kieruje się na inne obszary wiedzy. Są też wątpliwości innej natury. Postawiłem znak zapytania: z zasobów jakiego drugiego języka należy korzystać - dialektu czy literackiego języka białoruskiego -- w nauczaniu przedmiotów niejęzykowych? Wydaje się, że wyjście jest jedno, ale czy dobrze odzwierciedli ono tożsamość kulturową wspólnoty językowej tego terytorium? Raczej nie. A jak wygląda ocena kontaktów sąsiedzkich polsko-białoruskich?
Pani Joanna zwróciła uwagę, że okazja na dobrą współpracę dwustronną minęła wraz z nastaniem prezydentury Łukaszenki. Efekt nowej sytuacji politycznej to nie tylko izolacja polityczna Białorusi, ale także pogorszenie relacji społecznych. Widać, że brakuje akceptacji dla idei demokratycznych na Białorusi, a nieufność do nich wzmacnia jeszcze łukaszenkowska propaganda. Kontakt jest naznaczony nieufnością, posądzaniem o chęć zagarnięcia do swojej strefy wpływów. Zdaniem Pani Joanny widać to także w codziennych kontakach. Pojawiła się obiegowa opinia, że Polacy mieszają się do nieswoich spraw. Odniosłem wrażenie, że wielu inteligentów podziela ten pogląd.
Po spotkaniu pozostaje więcej pytań niż odpowiedzi. Aby móc przedstawić pełniejszy obraz stanu aktualnego należy jeszcze dokonać oceny programu nauczania i zapoznać się z przepisami prawnymi regulującymi tą kwestię. Prawo z pewnoścą wyznacza pewne ramy relacji w edukacji. Może tam są źródła niektórych ograniczeń?

Brak komentarzy: