wtorek, 25 września 2007

Frequentologia

- To jak się żyje - zapytał kierowca młodego małżonka wsiadającego do autobusu wraz z żoną. - Może nie lepiej, ale częściej - rezolutnie odpowiedział. Aż mnie przytkało. Świeży pan młody - wywnioskowałem to po pozostałościach ślubnej fryzury jego żony - pokręcił się po autobusie. Stanął przy kierowcy i próbował zagadać. Ostentacyjnie obnosił się pewnością.
Usiedli sobie na siedzeiu obok. Ściskali się, całowali od czasu do czasu, śmiali się. Słowem całkiem zwyczajnie - tak jak można sobie wyobrazić młodą parę ciekawych siebie ludzi, mało znających się przed i nadrabiających zaległości.
Czy to jest norma? Powoli przestawałem się dziwić, tym bardziej, że nie zauważyłem żadnej reakcji żony. Ładna dziewczyna. Brunetka z balejażem, ładna cera. On w jeansowym kostiumie, włosy krótsze po bokach i z tyłu. Szczupły. Grube, lekko nabrzmiałe palce. Na lewym kciuku, pod paznokciem duży krwiak. Wydało mi się, że pracuje na budowie lub w warsztacie samochodowym. Obydwoje jechali do domu, wysiedli w Suchowoli.
Czy taki komentarz to jest przykład normy? Zapewne tak. Zachowanie nie wzbudziło niesmaku, a nawet jeśli to nieokazywany. Można powiedzieć, że kobieta jest tutaj instrumentem. Zdaje się, że zgadzając się na takie traktowanie będzie szukała innej sfery, w której zdobędzie przewagę.
Czy to że kwestia relacji seksualnych pojawia się w żartach, powiedzeniach, to po prostu pewnego rodzaju męska erudycja (intertekstualność), a może oswajanie sfery nie do końca zdefiniowanej w relacjach intymnych? A może manifestowanie prawa wyłączności w jednej ze sfer?
Cóż, zobaczyłem pewien schemat. Tutaj walka z normą może trwać bardzo długo. Bo norma jest obwarowana społeczną sankcją. Miejsce przeciętnej kobiety na wsi jest w domu, a męża w pracy - inaczej mówiąc obydwie role zostały dawno zdefiniowane.
Pamiętam jak westchnął młodożeniec: - eehh... jutro znów do pracy. I wcale nie częściej - można dodać - może za to bardziej monotonnie?

Brak komentarzy: