wtorek, 12 czerwca 2007

Obiad w "Podlasiaku"

Około czwartej po południu. Jem obiad na tarasie baru "Podlasiak". Ze swoją tacką dosiada się do mnie mężczyzna, około 40-ki, opalony blondyn w białej obcisłej koszulce. Jemy przez chwile w ciszy. Nagle słyszę z jego ust:
- Przepraszam, ale muszę coś zrobić!
I zanim zdążyłem zareagować dodaje:
- No ale Pana może to nie zdziwi - mówi uspokajająco, ale zerka z lękiem w kierunku sąsiedniego stolika, gdzie siedzi dziewczynka z rodzicami i je racuszki w śmietanie.
Szybciuto wyjmuje 250-gramową butelkę wódki, tzw. piersiówkę, wypija łyka, chowa ją równie sprawnie i popija kompotem.
I dalej jemy obiad. Po 5-ciu minutach wstaję i życząc smacznego zabieram swoją tackę. Wychodzę.

Brak komentarzy: