poniedziałek, 28 maja 2007

Weekendowe impresje: dom, Żuczek, Sexowny

Wejście do świata wspomnień i buchającej przyrody okraszonej trelem ptaków, miauczeniem i szczekaniem...



Rąbanie drewna to jeden z najlepszych sposobów na odstresowanie się. Niewiele miałem czasu na nie.

To jeden z najładnieszych okresów roku. Cała przyroda eksploduje zielenią. Śpieszy się przed suszą.
Tak wygląda rzeczka (Orlanka chyba) trzy tygodnie od mojego pierwszego pobytu.

Niewiele popadało, ale warto było czekać :)






"Ozercie" w obecnej postaci...

Tą łąkę kiedyś dzierżawiliśmy...


Po pierwszym skoku w dziwną ciecz...

Czuję... wodę i... komary na głowie!

O tak do wody warto, choć dość późna pora (ok. 19.00)





Znak rozpoznawczy przed "ozerciem". Uwaga! Nie chodzi o gatunek drzew.

Długa droga, na szczęście nieczęsto uczęszczana.

Jak torpeda...


Oj pobiegał sobie Żuczek. Brakuje regularnego wysiłku i lata już nie te.



Sjesta na hamaku...


Jeśli kotu chce się spać o zmierzchu...

Poniedziałek rano. Żuczek czeka abym go wypuścił na ulicę. Szczekanie na psy to jego ulubione zajęcie. A przy okazji mnie odprowadza do autobusu.

Brak komentarzy: