
Przeczytałem pierwszą część trylogii Ursuli Le Guin, zatytułowaną "Świat Rocannona" kiedy dowiedziałem się, że autorka jest córką słynnego antropologa kultury Alfreda Kroebera oraz, że wykorzystuje koncepcje antropologiczne w swoich książkach fantazy.
Jaki jest świat jej bohatera? To uniwersum obserwowane. Główny bohater jest anropologiem odkrywcą, ale przede wszystkim mediatorem. Zabiega o ochronę oryginalnych kultur przed agresorami. Rocannon nie ma domu: jeden z nich pozostawia, choć trudno jest określić jaki, skoro jest synem Ziemianina i mieszkanki innej podobnej do ziemskiej cywilizacji. Drugi dom, obiekt jego badań, jest tylko miejscem pobytu. Kiedy kobieta prosi go o pozostanie, nie chce mówiąc o tymczasowym pobycie. "Świat Rocannona" zostaje jednak określony, lecz nie przez niego samego. Po jego śmierci na planecie nazywają ją jego imieniem dla uczczenia dokonań. Tak jak odkrywcę nowego lądu w Nowym Świecie.
Wątek przygodowy jest, jak sądzę, mniej ważny. Może poza odkrywaniem wnętrza samego siebie. Rocannon dokonuje tego będąc w kontakcie z istotami innych kultur. Okazuje się bowiem, że potrafi posługiwać się telepatią i odkrywa umiejętność czytania myśli innych osób. Zatem poznawanie innych kultur jest też poznawaniem samego siebie, swoich możliwości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz