sobota, 4 sierpnia 2007

Słowiańska dusza


Jechaliśmy do hurtowni po materiały do remontu: pustaki szklane, klej. płytę karotnowo-gipsową. Samochód pana Mirka to 15-letnia terenówka.
Usiadłem z tyłu, za kierowcą. I słuchałem jego rozważań. Nigdy do tamtej pory nie był tak rozmowny.
Nie pamiętam w jakiej kolejności padały jego uwagi o polskiej rzeczywistości. Najważniejsze, że za rok, za dwa czeka Polskę krach ekonomiczny. To musi się stać, tyle nieuczciwości ile mamy obecnie musi doprowadzić do katastrofy. Jego umiejętności są wystarczające, aby ocalić siebie i rodzinę: zna język grecki, ma pewien fach budowlany. Służby specjalne działaja od wieków w ten sam sposób, nieprawdaż historyku - zagadnął mnie, ale w głosie nie było znaku zapytania, nie potrzebował mojego wsparcia, był przekonany o tym, że mówi pawdę. Przytaknąłem, bo nie byłem gotowy na przeciwstawienie się jego tezom. Chyba jednak byłaby to zbyt bolesne - stwierdzam po kilku dniach.
Kilka dni póżniej - wczoraj - pan Mirek dołożył kolejną cegiełkę do swojej teorii życia niedoobalenia. - We władzach siedzą dyletanci - skorumpowane durnie - mówił z pzekonaniem, a widać było, że kontakty z fiskusem dały mu się mocno we znaki. Świat opierający się na takich filarach musi się zawalić. Tylko po co inwestuje? Po co ten remont?
Dumny jest ze swojej żony. Uważa ją za geniusza podatkowego.
Dziś jako przykład podał produkcję kas pancernych, których wartość opiera się na zrobieniu wzualnego wrażenia (mocne drzwi), gdy tymczasem dno jest tak słabe, że nie sprawiłoby jego przecięcie niezbyt zaradnemu włamywaczowi. Innowacją po wejściu Polsk do Unii było … dodanie niemieckich kluczyków.
Homo orientalis - ma zadanie przetrwać jakiekolwiek trudności pojawią się przed nim. - My jesteśmy hominis orientalis - i wskazał pan Mirek na mnie. Niedobrze mi się zrobiło. Bo czułem, że moja definicja takiej abstrakcyjnej kategorii różni się od jego.
No i słowiańska dusza. Ta nie jest drobiazgowa, nie targuje się, dba przede wszystkim o spokój w relacjach, myśli dłuższą perspektywą czasową. Ja mam słowiańską duszę - już dwa razy usłyszałem z jego ust tę “polisę ubezpieczeniową”.
I tak już będzie drugi tydzień razem...

Brak komentarzy: