wtorek, 15 lipca 2008

“L’abbé Constantin”


W okolicach Sauvigny, Lotaryngia, departament Meuse, wystawiona zostaje na sprzedaż w licytacji posiadłość ziemska. Jest początek lat 80. XIX wieku. Wszyscy okoliczni mieszkańcy domyślają się kto może zostać jej nabywcą, tak jak wiedzą dlaczego dotychczasowy właściciel musi się jej pozbyć. Wszystkie dobra ziemskie wraz z zamkiem Longueval nabywa jednak ... Amerykanka, za sumę dwa razy większą od tej, która była oczekiwana. Konsternacja. Protestancka Amerykanka w sercu arcykatolickiej prowincji francuskiej - to streszczenie społecznego niepokoju. I stateczny ojciec Constantin. Obok niego pojawia się Jean, młody oficer artylerii, niemal usynowiony przez księdza. I dwie Amerykanki, Suzie i Bettina, siostry, jedna z nich zamężna, posiadaczka niewyczerpanej fortuny płynącej z kopalni srebra w Kolorado, druga 18-letnia panna na wydaniu.

Nowe właścicielki okazują się hojnymi katoliczkami, poszukującymi spokoju od paryskiej napiętej atmosfery. Bettina, atrakcyjna milionerka poszukuje miłości: chce kochać i chce być kochaną. I znajduje ją u Jeana, który, choć kocha Bettinę, boi się zostać posądzony o interesowne uczucie. Honor każe mu uciec od przerastającego jego siły uczucia, aż tu Bettina uprzedza jego zamiary i w finale ogłasza publiczne chęć poślubienia go. I ... para bierze ślub.

Tyle. Nigdy nie widziałem tak skonstruowanej intrygi. Nie wiem jaka myśl kierowała autorem w jej tworzeniu. Spodziewam się, że książka została wydana na przełomie XIX i XX wieku. Jest to przykład pośledniej twórczości, jakiej zapewne wiele wydawano i łatwo można było kupić za kilka sous. Oprawa książki budzi respekt, lecz możliwe, że była ona jednym z chwytów marketingowych. Książka mogła dobrze prezentować się w małej biblioteczce.

Ciekawe jak wiele było takich prostych historii na rynku czytelniczym. Nieumieszczenie w narracji zbrodni, zdrady, romansu, tajemnicy o nieprawym pochodzeniu - łamie zasady powieści bulwarowej. Odbiorcą takiej książkowej “opery mydlanej”, w której dochodzi do połączenia, wręcz poddania, amerykańskiej fortuny francuskiemu modelowi rodziny opartej na wojskowym etosie sile ojca rodziny, mogła być małomiasteczkowa burżuazja, do której docierały informacje prasowe o sile pieniądza parweniuszy i łatwo zdobytych fortunach mieszkańców Stanów Zjednoczonych. A III Republika miała ambicje kolonialnego mocarstwa i rywalizowała o nie także ze Stanami Zjednaczonymi. Podstawy mocarstwowości należało budować także na prowincji, w świadomości jej mieszkańców.

Egzemplarz książki posiada pieczątkę - “Zbiornica księgozbiorów zabezpieczonych w Stalinogrodzie”. Ponadto brakuje strony z nazwiskiem autora. Słabo jest odciśnięta informacja na grzbiecie książki. Nie odczytałem jej do tej pory. Znajdowała się na czerwonym pasku ze złotą obwódką, którego pozostał niewielki fragment. Litery też były złote. Zachował się fragment “M”, pierwszej litery zapewne nazwiska autora romansu.


Brak komentarzy: