niedziela, 19 września 2010

C.K. Biografia

Pamięć społeczna nie utrwaliła okresu długich rządów Franciszka Józefa w postaci formuły takiej jak, np. epoka franciszkańsko-józefińska - pisze Stanisław Grodziski w podsumowaniu biografii. Jego wizerunek - dziadka z bokobrodami i z fajką w ustach - utrwaliły produkty masowego użytku. Można zaryzykować twierdzenie, że stał się wiedeńską, szerzej, środkowo-europejską ikoną pop-kultury przełomu XIX i XX wieku, która zawdzięcza swoje długie trwanie wytrzymałości, ale i przyzwoleniu na krytykę, upowszechnieniu graniczącym ze spowszednieniem, których majestat innych władców nie zniósł. 
Badanie jego biografii oznacza zatem przedzieranie się przez stereotypy, anegdoty do bardziej wiarygodnego źródła informacji, albo poddanie się im i stworzenie wizerunku odbijającego wyobrażenia kultury masowej. Zamierzeniem Stanisława Grodziskiego było podążanie, jak się wydaje pierwszą ścieżką, choć dostępność zasobu materiału źródłowego i adresat serii, w jakiej ukazała się biografia, wymagały pogodzenie obydwu tendencji. 
Otrzymaliśmy w efekcie narrację w pełni odpowiadającą wymaganiom początkującego filoaustrowęgra. Odpowiadają temu wymogowi wprowadzenie o korzeniach i dokonaniach dynastii Habsburgów, liczne anegdoty i ciekawostki prasowe, którymi autor dzielił zasadnicze wywody.
Postać cesarz Austrii, potem Austro-Węgier, pióra Stanisława Grodziskiego, to arcybiurokrata, a co za tym idzie pedant, służbista, pracujący od świtu do nocy. Autor biografii konkluduje, że biurokracja Franciszka Józefa to objaw trwania przy anachronicznym centralizmie, oświeconym absolutyzmie, wyjątkowo niewydajnym w wielonarodowym państwie. Jest to jednak teza polemiczna. Dzięki zmianom w konstytucji i autonomii Węgier (1867) oraz wprowadzeniu nowego systemu wyborczego (system kurialny) władza w prowincjach funkcjonowała dość dobrze jak na tak wielonarodowy twór państwowy. Czy państwo było zdolne był równorzędnym partnerem dla wilhelmińskich Niemiec w sojuszu i stawić czoło członkom Ententy stanowi odrębną kwestię. W zestawieniu z ekspansywnymi sąsiadami - przynajmniej Niemcami, Francją i Anglią przełomu wieków - zmiany w organizacji państwowej ordynowane przez Franciszka Józefa były zbyt wolne. Były dostateczne na czas pokoju, niedostateczne na czas wojny.
Franciszek Józef to cesarz, który nie dokonał dobrych wyborów wśród dowódców armii, w związku z czym od czasów wojny krymskiej państwo austro-węgierskie traciło terytoria. Na szczęście nie były one na tyle istotne, aby Austro-Węgry mogły istnieć jako państwo.
W rezultacie Franciszka Józefa można uważać za wzorowego urzędnika. Warte odnotowania jest podsumowujące zdanie Stanisława Grodziskiego, że jako minister mógłby uchodzić za pożądanego w każdej radzie ministrów, już jednak w roli władcy niekoniecznie. Działania z ostatnich lat jego 68-letniego panowania uznawane są przez specjalistów za przyczynę niepowodzeń wojennych. 

Od momentu niewyjaśnionej śmierci pierworodnego syn Rudolfa cieszył się niegasnącą popularnością. Uchodził za wiernego małżonka, choć przez ponad 30 lat żył jakby w separacji z małżonką Elżbietą. Nie dostarczył prasie tematów do skandali małżeńskich, choć ta nie obchodziła się z nim z namaszczeniem. Podobno marzył o życiu na uboczu - tym tłumaczyłby się pociąg do polowań i skromne życie w kilku komnatach pałacu Schönbrunn, stojącego wówczas na przedmieściach Wiednia. Zdolny językowo, o wysokiej, wykraczającej często poza etykietę, kulturze osobistej, mógł podobać się poddanym. Jego nie budzące sensacji zachowanie było zapewne pożywką do powstania dworskiej legendy, która emanowała poza środowisko dworskie, przybierając nieraz karykaturalne formy w regionach próbujących emancypować się spod zwierzchnictwa cesarskiego, takich jak Czechy. 
Franciszek Józef miał doceniać przedstawicieli Galicji i Lodomerii we władzy, o czym świadczą kariery Agenora Gołuchowskiego (seniora i juniora), Kazimierza Badeniego. Przedstawiciele Rady Państwa, której przewodniczył, rekrutowali się z kosmopolitycznej arystokracji, co stanowiło pewnego rodzaju kuriozum w nacjonalizujacej się Europie. Solidaryzm społeczny przedstawicieli władzy Austro-Węgier był anachroniczny - stanowy, mimo iż mierzony zasługami i możliwością szybkiego awansu. Arystokraci byli uważani za kosmopolitów, ale kosmopolityzm był stanową wyspą w morzu zdającego egzamin nacjonalizmu. Czy zatem Franciszek Józef był częścią kuriozalnego, anachronicznego, systemu władzy. Uważam, że należy przytaknąć tak postawionej tezie.

Brak komentarzy: