poniedziałek, 12 lipca 2010

Houellebecq o cywilizacji przyjemności

Książka informacyjna, z misją i... wypada nie dodawać innych epitetów, szczególnie obyczajowych, które padają w zdawkowych 
wymianach opinii w kwestii czytać czy nie czytać.
Polska komentatorka podsumowuje treść książki stwierdzeniem, że jest to obraz zachodnioeuropejskiej cywilizacji przyjemności. Adam Szostkiewicz zwraca uwagę na aspekt etyczny, zawierając go w pytaniu o granice ludzkich działań w ramach przysługującej człowiekowi wolności. Gdzie indziej wymiar cywilizacyjny ustępuje odwołaniu do odbioru indywidualnego - tam praca Houellebecqa jest szokowaniem wrażliwości czytelnika, jest też działaniem moralizującym przez odwołanie się do negatywnych obrazów.
Jest to nie tylko obraz, ile diagnoza. Francuzka Valérie, dobrze opłacany pracownik sieci biur podróży, a prywatnie partnerka głównego bohatera - 40-letniego zblazowanego urzędnika w departamencie kultury, wygłasza znaczący sąd o ludziach Europy zachodniej: „To nie ja jestem dziwna, ale otaczający mnie świat. Czy na prawdę masz ochotę kupić sobie kabriolet ferrari? Weekendowy dom w Deauville, który i tak zostanie okradziony? Czy chcesz pracować 90 godzin tygodniowo do 60-tki? Połowę pensji przeznaczać na podatki, by sfinansować operacje wojskowe w Kosowie albo jakieś plany ratowania slumsów?”(s. 325-326) Autor podkreśla ukierunkowanie na konsumowanie dóbr materialnych, innymi słowy brak celu życiowego tych, którzy bogacą się. Dodajmy, że Houellebecq każe nam patrzeć oczami pracownika sektora turystycznego i turysty zachodnioeuropejskiego. Przed oczami czytelnika autor prezentuje wybory turystów - ludzi, którzy decydują na co wydać zarobione pieniądze. 
Wkładając w usta francuskiego 40-latka opinie przekonuje, że jedyną siłą napędzającą biura podróży jest seks-turystyka. Uzasadnieniem powodzenia azjatyckich wojaży jest kryzys relacji damsko-męskich. W zapracowanej i wyalienowanej Europie żadna płeć nie jest zdolna zaspokoić własnych nieredukowalnych potrzeb ciała. Wyjazdy do Tajlandii nie są godne potępienia, one pełnią funkcję wentyla bezpieczeństwa dla obydwu płci. 
Korzystanie z dobrodziejstw tzw. tajlandzkiego „stanu natury” nie jest rozwiązaniem problemu, poprzez uzupełnienie się : Europejczyków potrzebujących bliskości i ciepła i ubogich Tajlandczyków otrzymujących w zamian wsparcie finansowe. Trzecim komponentem są radykałowie, którzy nie tyle nie widzą problemu seksualności Europejczyków, ile ich obecność traktują jako formę ekspansji i zła moralnego. W ataku terrorystycznym ginie Valérie, wraz z nią dziesiątki turystów i Tajlandczyków. Jej partner, Michel, pozostaje sam przeżywając zdruzgotane plany wspólnego zamieszkania.  Trauma każe mu wrócić do Tajlandii i umrzeć tam tak, jak powinien umrzeć przedstawiciel kultury skazanej na wymarcie: na hotelowym łóżku, w osamotnieniu, ale i w przekonaniu słuszności czynu i zgodnie z mottem: „Wszystko może nas spotkać w życiu, przede wszystkim zaś nic”.
Opis życia seksualnego jest zatem ważnym elementem narracji w „Platformie” Houellebecqa. Nie powinien szokować, a jeśli tak się dzieje, to może być to tylko objaw postawy purytańskiej, pewnego wycofania obyczajowego, zdiagnozowanego przez Michela Foucaulta jako cecha kultury europejskiej od XIX wieku. W tym kontekście zwraca uwagę użyte słownictwo opisujące miejsca związane z organami płciowymi i czynnościami wykonywanymi w czasie aktu. Tłumacz musiał dokonać odpowiednich wyborów, a wydaje się, że było to zadanie trudne ponieważ zakładam, że bieżący zasób terminologii jest różny dla obydwu języków. Brandzlować, pakować kutasa do cipki, opróżniać jądra, członek, cipka, poznać narządy płciowe, pieścić pośladki, piersi, stanął mi, posługiwać się cipką, trzepać konia, łechtaczka, żołądź, kutas wbija się, wkładać kutasa, pochwa, wziąć penis, wejść w nią, objąć jaja, wzgórek łonowy, orgazm, wytrysk, położyć twarz na jej seksie, zaciskać brzegi pochwy na [męskim] seksie, łechtaczka, wysunąć się z niej, lizać go, wytrysnąć do niej - wydają się odnosić do różnych rejestrów i pochodzić z różnych zasobów. Mamy porównania - najbardziej obrazowe - jak opisu ruchu fizycznego czy podobieństwo do innych przedmiotów poruszających się. Można dopatrzeć się związków z medycyną, czyli terminologii naukowej, technicznej. Przykuwają uwagę słowa brandzlować i seks - to ostatnie jako określenie męskiego i żeńskiego narządu płciowego. Pierwsze wydaje się pochodzić z rejestru potocznego, powstałego przez porównanie i podobieństwo - sugeruje być może ruch frędzla, ruchomej końcówki. Seks jest kalką z języka francuskiego, bardzo rzadką w języku polskim, w języku francuskim odnotowywaną od XIII wieku, lecz sporadycznie przed XIX wiekiem. W efekcie podział na słownictwo fachowe i potoczne mówi nam o pewnej niekonsekwencji, a na pewno o przynajmniej dwóch wzorcach, jednym bardziej emocjonalnym, drugim zupełnie pozbawionym emocji, a obydwu w pewnym stopniu stabuizowanych, o czym świadczy choćby powód popularności książki - tekst z tzw. scenami. 
Wszystko może nas spotkać w życiu, przede wszystkim zaś nic” - świadczy o diagnozie nieodwracalnego upadku świata Europy Zachodniej. Czy diagnoza ma być terapią wstrząsową dla czytelnika? Optymiści napisaliby, że i owszem, pesymiści, że to tylko opis stanu rzeczy. Wypada jednak zwrócić uwagę na jednostkowy charakter odniesienia opisu. W innych rejonach Europy taka diagnoza zapewne nie powstałaby, apokaliptyczny ton miałby zapewne inne podłoże, np. wynik wyborów prezydenckich, albo w ogóle nie powstałby, zwłaszcza wśród tych, którzy uważają, że silna władza jest w stanie zagwarantować pokój. 

Brak komentarzy: