środa, 4 marca 2015

Jak janowa apokalipsa

„Kapitał” - to zasadniczo życie po życiu, czyli po śmierci Karola Marksa (1883) lub po publikacji I tomu (1867), pozostałe dwa po śmierci autora, w redakcji F. Engelsa). W zamierzeniu to praca naukowa, ale pełna literackich odniesień i przez to potencjalnie nadająca się do cytowania, ponieważ wizjonerska w mniejszych lub większych fragmentach. Ale czy taka mgławicowość, profetyczna niejednoznaczność otwierająca wielodrogowe interpretacje, przetrwała próbę ponad wieku, upadek radzieckiego komunizmu, równie profetycznie wieszczony koniec ideologii? Zdaniem autora krótkiego wprowadzenia Francisa Wheena, tak. Tak, ponieważ nie odczytano go do tej pory w Europie Zachodniej jako program polityczny, a odczytanie Lenina (pierwsza lektura, ok.1888) było twórczym dopasowaniem postulatów do sytuacji społeczeństwa rosyjskiego żyjącego w feudalnej rzeczywistości, w którym zmiana mogła zajść tylko efekcie działania zawodowych rewolucjonistów. Lewicowych intelektualistów Europy Zachodniej Kapitał miał inspirować do krytyki niemożliwego do zmiany ustroju kapitalistycznego. W ramach "culture studies” realizował się projekt demistyfikacji władzy ukrytej w dyskursach popkultury, poszukiwano enklaw wolności w różnych tekstach kultury. Język był uprzywilejowanym nośnikiem treści (lingistic turn). Rezultatem odczytania Kapitału jest człowiek Althussera, który nie miał podmiotowości, był tylko towarem. 
Francis Wheen sugeruje obecność marksowskiej metaforyki w kasandrycznych diagnozach ekonomistów z przełomu XX i XXI wieku, powstałych w momentach chwilowych załamań koniunktury. Nie będzie odkrywczym stwierdzenie, że zdaniem brytyjskiego dziennikarza Kapitał to Janowa Apokalipsa epoki kapitalizmu/ lub zawiła powieść grozy, którą należy czytać w chwilach ekonomicznych tąpnięć. Chyba że ma się ciekawsze lektury...


Brak komentarzy: