wtorek, 19 kwietnia 2011

„Złote żniwa” Jana Tomasza Grossa

Tematem kolejnej książki Jana Tomasza Grossa jest ocena postawy mieszkańców wsi polskiej wobec ratujących się od zagłady Żydów. Chęć oceny podyktowana jest odniesieniem się do szczególnego typu relacji jaka łączyła Polaków i Żydów rozpatrywanych razem w czasie II wojny światowej: punktem wyjścia jest stwierdzenie, że mieli wspólnego wroga - hitlerowskiego okupanta, oraz, że w tak powstałym układzie uratowanie Żydów ocalałych z Szoa, od pewnego momentu, zależało od postawy polskich sąsiadów. W opozycji Polak i Żyd contra hitlerowiec nie została zamknięta „norma”, jedynie wyobrażenie o tym, jaki jest punkt wyjścia do rozważań. 
Zadaniem autorów „Złotych żniw” było sformułowanie i udowodnienie tezy o jakości relacji Polaków i Żydów w jednym z kluczowych dla życia tych ostatnich momentów - gdy ocaleni od eksterminacji w obozie, od rozstrzelania, usiłowali ukryć się i przeżyć wśród ludzi, obok których żyli przed wojną. Intencją Jana Tomasza Grossa i Ireny Grudzińskiej Gross była polemika z dotychczasowym obrazem relacji: Żydów mordował margines społeczny, większość mieszkańców wsi była obojętna, a co odważniejsi pomagali. Teza autorów „Złotych żniw” brzmi jednoznacznie: w wojennym układzie swój-wróg, zgodnie ze świadectwami, Polaków (tak jak i innych nienazistów) należy umieścić po stronie wroga. I trzeba tak uczynić wówczas gdy próbuje się odpowiedzieć na pytanie co było normą w zachowaniu wobec Żydów w nieludzkim okresie. 
Jeden z głównych zarzutów, jakie sformułowano wobec treści książki Jana Tomasza Grossa i Ireny Grudzińskiej Gross, dotyczył formułowania wniosków. Generalizacje oparte o zbyt małą liczbę danych są nieprawdziwe - twierdzą krytycy. Normą jest, dodają, nieludzkie traktowanie wszystkich ofiar wojny. Wojna zawiesza prawa - szykanowani, wydawani, mordowani mogą być wszyscy - tak Żydzi i jak i Nieżydzi. 
Podkreśla się często, że dane statystyczne są trudne do ustalenia nie tylko ze względu na niezaawansowany stan badań nad problematyką relacji polsko-żydowskich w tzw. trzecim okresie Holokaustu. Kilkudziesięciotysięczna grupa żydowskich mieszkańców Polski, którzy ocaleli od zagłady w obozach, nie może mówić o tym co się z nimi działo. Mówią nieliczni. Mają prawo mówić sąsiedzi Żydów. Ale nie czynią tego. Mają prawo mówić ci, którzy z narażeniem życia ratowali Żydów. Mówi niewielu. Większość ukrywa ten epizod lub wręcz boi się o tym mówić z uwagi na nieprzychylne reakcje swoich sąsiadów. Ci co mówią przedstawiają skrajne opinie. Czy głos poszkodowanych jest głosem mniejszości? Nie może być gdy większość nie przeżyła - także większość z tych kilkudziesięciu tysięcy jacy wyrwali się spod zbrodniczej maszyny zagłady. Książka Grossów jest esejem, który jako jeden z pierwszych, jeśli nie pierwszy tekst badawczy, patrzy na ocalałych Żydów i próbuje odpowiedzieć dlaczego tak niewielu Żydów przeżyło po Holokauście (w czasie jego trzeciej fazy). Autorzy próbują odpowiedzieć na pytanie jaka była norma społeczna postępowania wobec Żydów ocalałych, nie mówiąc jakie było zachowanie powszechnie występujące (na różnicę zwraca uwagę Henryk Markiewicz „Gazeta Wyborcza, 16-17.04.2011).  
Mając na uwadze tę nieusuwalną niedogodność w bazie źródłowej autorzy „Złotych żniw” próbują poradzić i badać dokumenty tak jak inni antropologowie, ci którym brakuje źródeł, tzn. kiedy zajmują się - jak referuje tę kwestię Irena Grudzińska-Gross - świadectwami dotyczącymi spraw emocjonalnie nieobojętnych i trudnych w przekazie, jak wykluczenie, przestępstwa. Stosują metodę tzw. gęstego opisu (ang. thick description). Jak podaje Joanna Tokarska-Bakir, inna z uczestniczek marcowej prezentacji książki zorganizowanej przez wydawnictwo Znak, metoda thick description pozwala na pogłębienie analizy, na ponowne stworzenie kwestionariusza badawczego w odniesieniu do problemów, co do których odpowiedzi nie są satysfakcjonujące. A nie są satysfakcjonujące takie, które są stronnicze, oferujące jednostronny ogląd zagadnienia. Antropolożka przytacza dwa przykłady nowatorskiego spojrzenia na kwestię relacji mieszkańców polskiej wsi z żydowskimi uciekinierami: tam gdzie poszukuje się przyczyn deprawacji chłopów polskich (innych grup narodowych również, jak pisze o tym w swojej reakcji na treść książki Jerzy Sulżyk w białoruskim periodyku „Czasopis”) autorzy „Złotych żniw” proponują przyjąć opisywane zachowania za przykłady definiujące deprawację. Kolejne odwrócenie: nie jest istotne pytanie jak zwykli ludzie mogli dokonać morderstw na bezbronnych Żydach, tylko jak ci, którzy mordowali mogli zostać uznani za zwykłych ludzi, a nawet za szanowanych obywateli.  
Czy normatywne zachowanie wobec Żydów, które wykluczało ich przechowywanie i ochronę i wprowadzało szantaż, kradzież i morderstwo do norma ogólna obowiązująca w czasie każdej wojny, czy też norma szczególna, dotycząca jedynie relacji polsko-żydowskich? Marcin Zaremba uważa, że wnioskowania socjologiczne Jana Tomasza Grossa są nieprawomocne, ponieważ ich podstawa statystyczna nie uwzględnia szeregu czynników. 80% szmalcowników nieodnotowanych w statystykach policyjnych sprzed 1939 roku nie oznacza, że mamy do czynienia z reprezentacją społeczeństwa państwa polskiego, taki wynik nie uwzględnia bowiem wiedzy o wykrywalności przestępstw okresu międzywojennego, która zdaniem badacza była niska i nie przekraczała 30% ogólnej liczny przestępstw. 
Nie uwzględniając wielu zmiennych wpływających na zachowania ludzkie podczas wojny nie można zdefiniować zachowania znormalizowanego, a jeśli uznać za powszechny strach i wynikające z niego donosicielstwo, kradzieże, a nawet morderstwa to trudno jest, zdaniem Marcina Zaremby, wywnioskować, że dotyczyło ono tylko jednej grupy narodowej. Od stycznia do marca 1945 roku przez Warszawę przetoczyła się fala szabrownictwa, także polegającego na plądrowaniu grobów. Czy zajmowanie i przywłaszczanie mienia żydowskiego to nie część szerszego zjawiska, typowego dla okresów bezprawia? 
Zdaniem Jana Tomasza Grossa normą było nieakceptowanie ukrywania żydowskich uchodźców, lub ukrywanie ich połączone z szantażowaniem. Normy dowodzi prośba wszystkich [sic!] pomagających Żydom, aby ci ostatni nie ujawniali nazwisk Polaków z obawy przed spodziewanymi szykanami ze strony sąsiadów. 
Pytanie o normę nie jest tym samym co pytanie o powszechność - podkreśla literaturoznawca Henryk Markiewicz. Do sformułowania normy w relacjach polsko-żydowskich w czasie II wojny światowej Grossów poprowadziły świadectwa opisujące praktyki wobec Żydów - zwraca uwagę Joanna Tokarska-Bakir. To książka ważna, lecz zawiera błędne wnioski socjologiczne - podsumowuje Marcin Zaremba. Historyk musi być aptekarzem i nie może wykluczyć z badań jakiejkolwiek kategorii źródeł - konkluduje Paweł Machcewicz. Wiedza o ukrywających się Żydach jest wiedzą powszechnie znaną, denuncjacje odbywają się publicznie - stwierdza Alina Skibińska, historyk badający relacje polsko-żydowskie. Jest potrzeba napisania syntezy relacji polsko-żydowskich w czasie II wojny światowej, a „Złote żniwa” są, tak jak i inne prace, selektywne jeśli chodzi o punkt widzenia. One wypełniają lukę. Dzięki niej zdajemy sobie lepiej sprawę co znaczyło przechowywać Żydów. Normą było przechowywanie Żydów za pieniądze - podsumowuje Jan Tomasz Gross. 
Książka „Złote żniwa” jest dziełem historyka, który „nie ukrywa się” za „obiektywizmem” wyników - zwraca uwagę Irena Grudzińska Gross. Przyjmuje postawę zaangażowaną, „wychodzi przed dane faktograficzne”, przedstawia swoje racje i pozwala czytelnikowi na opowiedzenie się „za” lub „przeciw” opowiedzianej historii. Badania dążące do obiektywizacji utrudniają przyswajanie tematów związanych z trudnymi przeżyciami. Jan Tomasz Gross czyni tak by zwrócić uwagę na los kilkudziesięciu tysięcy osób (chodzi o tych, którzy zostali uśmierceni po ocaleniu z obozu lub zamordowani wcześniej w czasie pogromów z lata 1941 roku), z których garstka ocalałych pozostawiła świadectwa. 
Pamiętajmy, że z ok. 3 000 000 ludności żydowskiej przeżyło Szoa ok. 50 000. Dysponujemy ok. 7500 świadectwami zgromadzonymi w ŻIH oraz 10 000-20 000 relacjami ex post pozostającymi w Instytucie Yad-Vashem i innych ośrodkach. Dodajmy do tego dane z procesów tzw. „sierpniowych”, które przypadkowo zdają sprawę ze stosunku mieszkańców polskiej wsi do uciekających od Holokaustu Żydów. 

Milczącymi świadkami życia swoich właścicieli pozostają domy żydowskie, które mijamy przejeżdżając choćby przez podlaskie miasteczka.  

Pamięci zamordowanych kilkudziesięciu tysięcy Żydów - o których pozostało tak niewiele świadectw - książka ta jest poświęcona.  

10 komentarzy:

Diana Bibliofilka pisze...

"Pamięci zamordowanych kilkudziesięciu tysięcy Żydów" - dobre. Gross najpierw stawia tezę, a potem zbiera pojedyncze opowieści, by ją udowodnić.Po prostu wyczuł rynek na tego typu prace i spodziewał się, że dzięki nim będzie mógł awansować.Dla mnie Gross jest przykładem, że Żydom nie chodzi o żadną prawdę ani historię, a raczej o propagandę.

Janek pisze...

Trudno polemizować z argumentami "ad personam".

Diana Bibliofilka pisze...

Dla równowagi polecam książkę prof. Marka Jana Chodakiewicza „Złote serca czy złote żniwa? Studia nad wojennymi losami Polaków i Żydów."

Janek pisze...

Chętnie. Tylko, że tutaj zabieramy głos o książce Grossów. Proszę o rzeczowość, a nie szermowanie hasłami prawdy, historii i propagandy. To bardzo łatwo przychodzi. I, w pewnym sensie, nie wypada tego robić.

Diana Bibliofilka pisze...

Dokładnie, tylko, że hasłami prawdy, historii i propagandy szermował właśnie Gross. Sic!

Janek pisze...

Proszę o cytat i kontekst.

Diana Bibliofilka pisze...

"mordowanie Żydów w Polsce było zjawiskiem na tyle powszechnym, że traktowano te czyny jako swoistą normalność". Taki wniosek wyciąga Gross na podstawie jednego przypadku. To, że jedna osoba zabrała obrączkę z palca komuś zmarłemu, nie oznacza, że robili to wszyscy i wcale nie było to swoistą normalnością. Dla mnie to przekłamanie, szkalujące dobre imię Polski!

Janek pisze...

Dyskutujemy o tym fragmencie.

Tu (w Polsce) zginęło kilkadziesiąt tysięcy Żydów ocalałych z obozów, a nie gdzie indziej. [W cytowanym zdaniu nie ma mowy, że to Polacy mordowali Żydów. Taka interpretacja - odnośnie tego fragmentu wypowiedzi - jest nadużyciem, a jeżeli nie to brakuje jemu kontekstu]

Norma przede wszystkim oznacza akceptację dla pewnego rodzaju zachowań i działań, a nie to "że robili to wszyscy".
Przechowywanie Żydów było nieakceptowane przez ogół - nie było normą.
Co się zatem stało z tymi, którzy ocaleli?

Ci, którzy przechowywali prosili Żydów po ocaleniu, aby nie wymieniali ich nazwisk - powtarza Gross w wywiadzie. Dlaczego?

Co do rabowania obrączek i złotych zębów Marcin Zaremba mówi o fali szabrownictwa Warszawy, także grobów, w zimie 1945 roku jako o przykładzie wojennej demoralizacji społeczeństwa. W świetle donoszenia i wydawania Żydów "wykopaliska" z Treblinki można - podkreślam "można" - inaczej interpretować.

Nie zgadzam się, że ucierpi na tym "dobre imię Polski". Dobrego imienia nie otrzymuje się w darze. Trzeba na nie zapracować i ciągle pracować!

Książka Grossa jest selektywna - przyznają to sami autorzy. Tak jak i inne prace w tej materii. Ale wypełnia lukę w wiedzy o losach kilkudziesięciu tysięcy ludzi, którzy zginęli. Mówi za nich jedynie garstka ocalałych. Książka mówi o tym, o czym nie mówiono do tej pory. I nie jest - jak sami mówią - syntezą relacji polsko-żydowskich. Jest elementem w układance.

Diana Bibliofilka pisze...

To,że zginęli w Polsce wcale nie oznacza, że robili to Polacy. Gross nie wspomina o innych narodach, np. Ukraińcach, Białorusinach, albo o samych Żydach, którzy kolaborowali z Niemcami, wydając siebie nawzajem. To też element układanki.
A, że Polacy rabowali Żydów i że było to normą, to takie samo zakłamanie jak stwierdzenie, że istniały "polskie obozy koncentracyjne". Ale skoro Pan święcie wierzy w to, że książka powstała, tylko po to, aby uczcić pamięć zamordowanych Żydów, to Pana wybór.

Janek pisze...

Pisze też o Grekach i Francuzach, a przede wszystkim pisze na podstawie relacji, które czytał, jak sądzę. I jeszcze raz podkreślam, ani jego książka, ani inne nie są próbą dotarcia do prawdy absolutnej - warto to i po raz dziesiąty powtórzyć. Nie wkładajmy do tych książek naszych oczekiwań!

Zestawianie argumentu rabowania Żydów przez Polaków i "polskich obozów koncentracyjnych" jest retorycznym nadużyciem z Pani strony. Wprowadza Pani absurdalny argument, by zdyskredytować ten, który z nim zestawia.

Kwestia "wiary" i "wyboru" dotyczy z reguły tekstów objawionych. Nie zamierzam odnosić się do Pani w tych kategoriach. Dziękuję za wymianę postów.