środa, 25 listopada 2009

Francuski folklor imperialny w ustach Podlasianina

W pociągu relacji Warszawa-Białystok poznałem starszego pana, po 80-ce. W czasie długiej rozmowy uraczył mnie kilkoma dowcipami i życiowymi mądrościami. Rozmawiał ze mną swobodnie, używał zwroty angielskie, rosyjskie, łacińskie. Miałem wrażenie, że troszeczkę popisywał się. Czułem satysfakcję, chociaż opis relacji polsko-żydowskich zawierał elementy teorii spisku i stereotypu o bogactwie. Nie prezentował frustracji właściwych wielu nie tylko w jego wieku. Opinie miał wyważone, argumentował prosto i odwoływał się do własnego doświadczenia. Czuł umiar. Za wyjątkiem żartów, w których swobodnie przekraczał normy językowe, nie nagminnie na szczęście. Jak na swoje ponad 80 lat był w dobrej formie, o czym świadczy, że był świadomy swoich ułomności związanych z upływającym czasem.

Z jego ust usłyszałem wierszyk, który on zapamiętał cytowany przez pewnego pana dawno temu. Oto on:

La vie est dure, la femme est chere et les enfants sont facile a faire.

Temu bonmotowi towarzyszył delikatny sarkazm i mizogynizm. Jest on także świadectwem pewnego longue duree kulturowego, sprzeciwu wobec pruderii mieszczańskiej i w tle dawnej świetności cywilizacji francuskiej.

Brak komentarzy: