niedziela, 27 września 2009

Nauka ironią


„Napisz mi piosenkę...” - śpiewa jedna bohaterek filmu. Prostą, głęboką, oryginalną... Jeśli przełożyć proste cechy na pomysł scenariusza filmu to można pokusić się o przepis na czeską ironię. Weź historię zwyczajnych ludzi, zadbaj o detale opisu i zakpij sobie z ich perypetii życiowych pokazując, że niczego nie można być pewnym.

Czego uczy ironia w „Do czech razy sztuka”? Że ludzie potrafią podejmować ważne decyzje z błahego powodu, przynajmniej tak może wyglądać to z perspektywy widza. Że za dziesięć minut radości wielu zapłaci bez wahania godzinę nieprzyjemności. I w związku z tym, że „symetria” w życiu jest jedynie postulatem, a może bajką dla tych, którzy wierzą w happy end, przynajmniej kinowy. A także, patrząc na perypetie głównego bohatera, że mężczyźni są konsekwentni w realizowaniu chwilowych pragnień. A niektórzy, dzięki autoironii, potrafią definiować sens swoich działań. I pogodzić się z samotnością.

Warto obejrzeć tę przypowieść.

Brak komentarzy: